Etykiety

C# (4) Disclaimer (2) Druk 3D (1) Komputery (10) O blogu (5) Opowiadanie (4) Osobiste (25) Polityka (22) Post odzyskany (36) Programowanie (4) Spostrzeżenia (41) wazektomia (1)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polityka. Pokaż wszystkie posty

21 listopada 2023

„Obrażać też trzeba umieć!”

W zasadzie ten jeden cytat wystarczyłby za cały wpis. Nie wiem, czy w tym ukopanym kraju uchował się jeszcze ktokolwiek powyżej 25 roku życia, kto tego nie słyszał. Dlatego ja nie o tym. No dobra – nie całkiem o tym.

 

Tak, tak Hołownia błysnął na otwarciu tego całego cyrku, pisuary w odwrocie, ale mimo wszystko ciągle odczuwam pewien niepokój – to nie pójdzie tak znowu łatwo. Pislamiści nie rozumieją demokracji i nie rozumieją, że powinni grzecznie oddać władzę w momencie, gdy de facto utracili mandat społeczny do jej sprawowania. Miliony ludzi pokazały im gigantycznego fucka, czy jak kto woli gest Lichockiej, ale oni uparcie wierzą w wykreowaną przez siebie rzeczywistość. Jak bardzo są do niej przywiązani, to trochę inna kwestia – na pewno niektórzy, tacy jak zero, czy jarozbaw bardziej, inni, tacy jak „agent Tomek” znacznie mniej i szybko łapią w żagle pierwszy wiatr zmian, żeby nie porwał ich huragan. Kontynuując meteorologiczną analogię – niektórzy już dawno zaczęli budować sobie schrony przeciwburzowe, inni właśnie zaczęli, sporo jeszcze nie rozumie, że będzie ich potrzebować. Trwa „betonowanie” stanowisk, niszczenie dokumentów i wyrzucanie pieniędzy do przychylnych przemijającej władzy fundacji – czasem są to fundacje z tradycjami, a czasem firmy założone na kolanie przez krewnych i znajomych królika. Burdel po tych rządach politycy będą sprzątać latami (nie jestem tak optymistyczny jak Donald – 400 dni tu nie wystarczy), a długi spłacać będziemy przez dekady. Wścieknę się natomiast, jeśli nie uda się postawić przed trybunałem stanu albo jakoś inaczej ukarać: Sasina, zero, dudriana vel długopisa, maciarenkę, jaszczembia, Szumowskiego choć wątpię, czy uda się jarkacza vel szeregowy poseł, ale kiedy mi wygodnie to premier, albo wicepremier (skubany nieźle się zabezpieczył, chociaż sprawa Srebrnej może mu dać po łapkach).

 

Dudrian w zasadzie może czuć się bezpieczny, bo potrzeba 374 z 560 głosów Zgromadzenia Narodowego (nie ma na to w tej chwili szans). Z kolei do postawienia przed Trybunałem Stanu byłych ministrów, koalicji brakuje 28 głosów (zakładam, że konfa się nie liczy, bo oni tam są nieobliczalni). Z jednej strony bardzo chciałbym zobaczyć jak zero mina rzednie, ale z drugiej nie chciałbym, żeby te 28 głosów zostało „kupionych” – nie oszukuję się jednak, część na pewno będzie.

 

Tak czy siak obecnie przyszłość wygląda nieco mniej ponuro niż wcześniej.

 

P.S. Ciekawe jak długo Hołownia utrzyma fason.

 

13 marca 2022

Wojna, wojna i szkoda, że nie po wojnie…


Ale kiedyś po tej wojnie już będzie. I co wtedy? No właśnie, co?


Niezależnie od tego kto wygra i w jakim stylu Zachód coś będzie musiał z Rosją zrobić. Rosja póki co sama umieszcza się na pozycja państwa z którym nie warto współpracować, bo zachowuje się jakby było dzieckiem w piaskownicy, które grozi innym dzieciom pobiciem bo te nie chcą się z nim bawić. Stała się jak to mówią anglosasi “rouge state”, albo nieco dosadniej jak mówimy my - “państwem bandyckim” i trzeba coś z tym państwem zrobić, bo inaczej nie będziemy mieli tutaj spokoju.


Zastanawiam się więc co takie można by zrobić, aby Rosję nie tyle osłabić, co powalić na kolana w taki sposób, żeby się z tych kolan przez dziesięciolecia nie mogła podnieść. Rosja udowodniła już, że nie jest specjalnie bezpieczną przystanią dla kapitału zachodniego, spora więc część tegoż nie wróci tam tak chętnie jeszcze przez jakiś czas. Nie mniej jednak uważam, że sankcje i międzynarodowa izolacja powinny być utrzymane co najmniej przez dekadę. Ewentualne ich zdjęcie powinno nastąpić dopiero po denuklearyzacji Rosji, a także jej podziale na kilka mniejszych państw.


Aby się to udało trzeba niestety do zabawy wciągnąć azjatyckie potęgi, a przynajmniej Chiny. Powinno im się obiecać wschodnią część Syberii (w zamian za zrzeknięcie się roszczeń w stronę Tajwanu, oraz uwolnienie Tybetu i Ujgurów) i to powinno ich zadowolić, jako, że to bardzo pragmatyczni ludzie i mogliby na tym sporo zyskać. Przy okazji można by odpalić Wyspy Kurylskie Japończykom - na pewno się ucieszą. Z drugiej strony nieco mniej zadowolone z tego mogą być Indie, ale tak po prawdzie to akurat w tym nie byłoby nic złego, bo trzymałyby ChRL w szachu.


Ale to wszystko raczej nigdy nie będzie mieć miejsca, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto postawi swój własny mały interesik naprzeciw interesom ogółu…


P.S. PiSuary w formie - teraz przestały uznawać wyroki ETPCz - na szczęście wyrok wydał sędzia dubler, więc będzie można go unieważnić jakby co.


6 marca 2022

“Back in the US… back in the US… back in the USSR”

Lubię retro. Ok, nie wszystko retro, tylko lata 80-te. I to raczej nie te polskie, szare,brudne i biedne, tylko te z amerykańskiego snu. Zapomniałem tylko, że lata 80-te to też Związek Radziecki, i jako, że moda na wszystko kiedyś wraca, to i na ten potworek wróciła.


Przyznam szczerze, że choć zaliczyłem stan wojenny, to byłem na tyle mały, że nic z tego nie pamiętam, a czołgi na ulicy widziałem jak kręcili “Czarny Czwartek” w Gdyni. Krótko mówiąc nie mam zielonego pojęcia jak to może wyglądać, jak czują się Ci wszyscy ludzie na Ukrainie, którzy walczą z rosyjską (a może radziecką?) machiną wojenną, albo po prostu widzą wrogie czołgi na ulicach.


Abstrakcja.


Codziennie sprawdzam czy Kijów jeszcze się broni, które miasta walczą z najeźdźcą, a które uległy. Wiarołomstwo rosyjskich władz przekroczyło wszystkie możliwe granice, gdy nie potrafią dotrzymać słowa dłużej niż przez 20 minut. Z armii czerwonej wychodzą demony przeszłości i znowu najbardziej muszą się ich obawiać “wyzwalani” cywile (mamy nawet związaną z tym historię rodzinną, gdy moja babcia mieszkająca przed wojną w okolicach Polsko-Pruskiej granicy po wojnie w twarz powiedziała NKWDziście czy innemu SBkowi, że do Niemców nic nie ma, bo jak jej syn był chory to dali opału do pieca, a czerwonoarmiejcy ją pobili i ukradli pierzynę - jak to się stało, że babka nie wylądowała w jakimś obozie pracy po tym wyznaniu - nie wiadomo). Najgorsze są chyba jednak zdjęcia uszkodzonych ostrzałem bloków - to często te same gówniane konstrukcje z wielkiej płyty co i u nas, albo pseudo nowoczesne wieżowce, a równie “oryginalnej” estetyce jaką widać na naszych osiedlach. Widzisz jakie w nich są wyrwy, ślady ognia… Bardzo łatwo wyobrazić sobie, że to są sceny z Polski.


Tak jak kiedyś uważałem, że Polska popełnia bardzo duży błąd popierając Ukrainę gdy Ruskie kradły im Krym, tak teraz widzę jak bardzo się myliłem. Teraz z całego serca życzę im, aby doprowadzili Putina na stryczek, a armię czerwoną wyrzucili ze swojej ziemi. Jestem pełen podziwu dla Ukraińców, bo sam wcale nie jestem pewien, czy na ich miejscu byłbym równie odważny (a przypuszczam, że nie).


W Polsce z kolei - naprawdę miło jest patrzeć na tą spontaniczną akcję zbierania darów i rozdawania ich uchodźcom. Ludzie oddają rzeczy, które mogą się uciekinierom przydać, przyjmują ich pod swoje dachy, dają jeść (moja żona dwa razy przetrzepała dom żeby coś dla nich znaleźć i się podzielić). Jak na razie jako kraj przyjęliśmy milion uchodźców. Nawet nie próbuję zgadywać na ilu się skończy, a trwa to ledwo od tygodnia. Na ulicach coraz częściej słychać ukraiński, a i samochodów z ichnią flagą też znacząco przybyło. Na razie, póki wszyscy są w szoku jakoś to idzie. Oby za te dwa, trzy miesiące szło równie dobrze, bo na pewno mnóstwo rzeczy się zmieni.


Idzie też niewątpliwie związany z tą wojną kryzys gospodarczy. Sam widziałem dzisiaj litr (w prawdzie uszlachetnionego ale zawsze) diesla za 7,19 PLN - to rachunek od Putina za sankcje. Należy się spodziewać, że spowoduje to (do spółki z państwowym rozdawnictwem), że inflacja wystrzeli już teraz w kosmos. No ogólnie może być nieciekawie. Najgorsze jest jednak to, że nawet jeśli Rosja potulnie podwinie ogon i wróci na swoje miejsce to bez zmiany tamtejszych władz na takie nieco bardziej słowne nic nie wróci do jako takiego porządku. Robienie interesów z Rosją jest w tym momencie obarczone bardzo dużym ryzykiem więc bez zmiany warty (i to takiej znaczącej) na Kremlu zachodnie firmy nieprędko uwierzą w to, że Rosja jest wiarygodnym partnerem w interesach.


A już całkiem nie rozumiem w co grają Chiny. Rozumiem, że chcą wziąć Rosję pod swoje opiekuńcze skrzydełka, ale strasznie jestem ciekaw jak mają zamiar to zrobić. Teoretycznie mają u siebie z Tajwanem dość podobną sytuację i wielokrotnie powtarzali, że jeśli Tajwan sam się do nich nie przyłączy, to rozwiązanie siłowe jest na stole. Tymczasem nie poparli radzieckiej agresji na sąsiada. No ale relacje Chińsko-Rosyjskie nigdy nie należały do prostych.


Kończąc już - z jednej strony strasznie jestem ciekaw co wyniknie z tej awantury, a z drugiej chciałbym, żeby już było po niej.


P.S. Zwróćcie uwagę na fakt, że duża część antyszczepów nagle zaczęła popierać kremlowską politykę. 

P.S.2 - Wirus nigdzie sobie nie poszedł.



16 stycznia 2021

Na ile PiS podobne jest NSDAP?

 Od dłuższego już czasu nic nie pisałem - pandemia się dzieje, PiS głupieje i ogólnie - nic człowiek ciekawego nie miał do powiedzenia. Z drugiej zaś strony spełniałem się twórczo w komentarzach na różnych portalach (ale w takich, gdzie komentarze trzymają jakiś tam względny poziom - nie onet, czy wp, co to to nie), oraz na ryjksiążce, gdzie nieopatrznie dodała mnie do znajomych koleżanka ze studiów mojej żony. Jako, że nie w głowie mi romanse, a poza tym wrzucała ona mnóstwo, ale tak naprawde dużo pro-pisuarowych rzeczy miałem przez kilka miesięcy trochę używania, zwłaszcza, że przynajmniej raz w tygodniu udawało mi się wykazać hipokryzję w udostępnianych przez nią materiałach. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i wywaliła mnie ze znajomych, dzięki czemu nie mogę już śledzić i komentować tego co wrzuca. Będę musiał chyba założyć jakieś fejkowe konto i pomęczyć fanów obecnej władzy. W przeciwieństwie do tego tu, ryjksiążkę przynajmniej ktoś czyta…

Nie mniej jednak do skrobnięcia tych kilku słów dzisiaj natchnął mnie - a jakże - kolejny z tekstów podrzucony przez wspomnianą wcześniej koleżankę z którego wynikało, że faszyzm albo nazizm to forma socjaldemokracji. No cóż - jeśli jest to prawdą, to w takim razie pis jest na lewicy. Szok i niedowierzanie? No cóż na pewno nie dla osób znających odrobinę historię i scenę polityczną w Polsce.


Otóż w internecie można znaleźć całkiem wiele, mniej lub bardziej obudowanych argumentami, tekstów udowadniających, że pis to tak naprawdę żadna tam chadecja, czy konserwatyści - to zwykły, ordynarny narodowy socjalizm. Trzeba tylko nie brać pod uwagę tego co sami mówią o sobie, a co mówią o całej reszcie, do czego dążą i czego się obawiają.


Naprawdę chciałem się pokusić o poważną, popartą przykładami analizę na podstawie artykułu zamieszczonego w Wikipedii (https://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowy_socjalizm#Podstawowe_elementy_ideologii_nazistowskiej) i punkt po punkcie porównać działania PiSu (oczywiście dopasowane do realiów zarówno współczesnego świata, jak i państwa w którym PiS funkcjonuje), ale długość artykułu i jego szczegółowość trochę mnie - przyznaję - przerosła. W ogólności - przyjmując kryteria, które opisałem - zgodność programów NSDAP i PiS szacuję na gdzieś pomiędzy 60 a 80%. Oczywiście - póki co PiS nie stworzył zbrodniczego, totalitarnego reżimu, choćby dlatego, że nie ma tak szerokiego poparcia jakie miała NSDAP no i ma nad sobą UE, którą ciągle próbuje wystrychnąć na dudka, więc na pewno nie może ot tak sobie odsłonić wszystkich kart jakich chciałby użyć w grze.


Pomińmy więc oczywistości - PiS raczej nie będzie nam tutaj budować obozów koncentracyjnych, ani prowadzić rządów terroru.


Krótko porównać jednak można podstawowe elementy ideologii nazistowskiej z tym, co robi nam tutaj PiS. 


  1. Rasizm

Nie ulega żadnej wątpliwości, że NSDAP była organizacją skrajnie rasistowską. Czy PiS jest rasistowski? Wydaje się, że nie w dosłownym sensie. Na pewno jest szownistyczny - ciągle szuka jakichś zewnętrznych wrogów najczęściej upatrując ich w tych przebrzydłych Niemcach, a czasem ogólnie UE. W ogóle można odnieść wrażenie, że oni się tam tych Niemiec jakoś strasznie boją, a już zwłaszcza ich pieniędzy i mediów. Widać też wyraźną niechęć do Żydów i Arabów (zwłaszcza migrujących do Europy). Co bardzo ciekawe - bardzo rzadko się słyszy, żeby politycy PiS atakowali Rosję i Rosjan. 5/10 punktów.


  1. Antyslawizm

W przypadku PiS raczej mowa powinna być o antygermanizmie i to do niego się odniosę. Oczywiście nic nam nie wiadomo o planach masowej eksterminacji ludności germańskiej po siłowym anektowaniu RFN do spółki z Węgrami. Antygermanizm jest za to bardzo często pojawia się w wypowiedziach polityków PiS - choć znacznie łagodniejszy niż to co fundowała ustami Hitlera NSDAP. 7/10 punktów.


  1. Odrzucenie demokracji i rządy jednostki

O ile Hitler otwarcie odrzucał parlamentaryzm i mówił o rządach silnej ręki, o tyle u Jarkacza nie słychać tego w deklaracjach, ale komentarze jego i jego współpracowników to już inna sprawa. Dowodziki:

https://wiadomosci.wp.pl/nieoczekiwana-reakcja-ryszarda-terleckiego-durna-opozycja-6596062471588832a

https://wyborcza.pl/1,76842,3123735.html (polecam przeczytać w całości, choć to tekst z 2006 roku nic się praktycznie nie zmieniło od tego czasu!)

No i fakt, że Jarkacz kieruje partią od 2003 roku, a premier nie konsultuje się w swych decyzjach z rządem, tylko z “Nowogrodzką”. 8/10


  1. Imperializm

O imperializmie w dosłownym sensie nie można mówić w wykonaniu PiS - uwarunkowania polityczno-geograficzne nie pozwalają nam nawet o tym marzyć. Szowinizm to za mało 0/10


  1. Antykomunizm i wrogość wobec marksizmu

Gdyby wziąć pod uwagę deklaracje to trzeba by przyznać 15/10 punktów. Jednakże biorąc pod uwagę, że atakowani są tylko komuniści polscy i to mimo faktu, iż w PiSie jest trochę osób powiązanych z PZPR. Dowodzik: 

https://www.newsweek.pl/polska/polityka/komunisci-i-agenci-kaczynskiego/k3qhxl6

Żeby było jeszcze śmieszniej - bardzo rzadko słyszy się krytykę ZSRR i komunistów radzieckich ze strony polityków PiS - dość to intrygujące, zwłaszcza w świetle blisko 45 letniej okupacji naszego kraju przez Armię Czerwoną. 

Mimo wszystko 5/10


  1. Stosunek do homoseksualistów

Tutaj sprawa jest jasna i czysta zarówno NSDAP jak i PiS tępiły homoseksualistów - choć w przypadku tych drugich wynika to najprawdopodobniej nie z pobudek ideologicznych, czy nauki kościoła a zwyczajnie jest to kolejny wróg, którego można w razie co wyciągnąć z kapelusza. Oczywiście PiS nie morduje ich jak popadnie, tylko obrzydza im życie do tego stopnia, że wykańczają się sami. 10/10, ale tylko dlatego, że NSDAP w swych początkach “waloryzowała” związki homoerotyczne, co “kasuje się” z późniejszym wsadzaniem homoseksualistów do obozów koncentracyjnych. Swoją drogą w PiS również istnieje kilka poważnych “nieścisłości” w temacie - Macierewicz chętnie i blisko współpracujący z młodymi mężczyznami, a także Jarkacz, który nigdy nie miał żony. Trochę materiałów na ten temat: https://thefad.pl/aktualnosci/znani-politycy-o-homoseksualizmie-jaroslawa-kaczynskiego/ 

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/pawel-rabiej-zostal-nazwany-mezem-kaczynskiego/lf3n0yx




W samych podstawach mamy więc 35/60 punktów czyli blisko 60%, ale gdyby sprawę potraktować zerojedynkowo - na zasadzie jest/nie ma odpowiednika to mamy już 5/6 czyli ponad 80%.


Polecam zapoznać się z artykułem na wikipedii i samemu poszukać podobieństw. Jest ich tam sporo więcej. 


P.S. Wypiszcie się ze szczepień, bo inaczej długo będę musiał czekać na swoją kolej.



27 maja 2020

Ktoś jeszcze wierzy, że dudrian przegra?

Ja już niestety nie. Przejęcie stanowiska I prezesa Sądu Najwyższego przez osobę blisko związaną z pisami jest tego dowodem. Widząc poczynania innych osób powołanych na różne stanowiska z ramienia tej partii dość łatwo jest wysnuć wniosek, że jeśli tylko dudrian przegra wybory, to będą one unieważnione. Oczywiście miło by było, gdybym się mylił, ale pis nie daje stanowisk za rzetelność i fachowość, tylko za lojalność.

Naprawdę kurewsko mnie smuci, że kierują nami ludzie, którzy aż tak głęboko w dupie mają wszystkie zasady które tylko im nie pasują i naprawdę nie wiem co, poza głębokimi niepokojami społecznymi mogłoby ich skłonić do zmiany postępowania (choć znając niechęć tych ludzi do grania fair pewnie skończyłoby się to wyprowadzeniem wojska na ulice). Nie rozumiem ludzi, którzy widząc ten ocean gówna ciągle na nich głosują. Nie rozumiem, jak widząc kompromitację po kompromitacji, jak widząc chamstwo, po chamstwie i kolejne działania wbrew prawu w imię bardzo twórczego jego interpretowania ludzie, są ciągle w tym kraju (i niestety poza jego granicami) ludzie którzy na nich głosują. Przecież to jest jakiś absurd.

I nawet teraz w czasie pandemii, gdzie chociaż jeden z ministrów tego śmiesznego rządu wydawał się być nawet do rzeczy, to wyszło, że najprawdopodobniej umożliwił spółkom należącym do jego rodziny i znajomych przygarnięcie grubych milionów z państwowej kasy. I w sytuacji tak poważnego konfliktu interesów pisiory twierdzą, że wszystko jest w porządku, ale jak Nowak nie wpisał do oświadczenia majątkowego drogiego zegarka i poleciał za to ze stanowiska to jeszcze na nim psy wieszali. Czy ten rząd składa się tylko z kłamców, partaczy i złodziei? Czy naprawdę nie ma tam nikogo przyzwoitego?

Chciałbym dożyć czasów, gdy oni wszyscy zostaną rozliczeni, ale mimo iż nie jestem specjalnie wiekowy szczerze wątpię by pisuary oddały władzę za mojego życia.

Bonus


Tym gościom relatywizowanie wszystkiego co się da tak bardzo weszło w krew, że zdejmują obostrzenia sanitarne, mimo iż nie ma ku temu najmniejszych podstaw. Co z tego, że większość nowych przypadków jest na Śląsku, skoro Śląsk nie jest zamkniętą enklawą i można swobodnie podróżować tam i z powrotem? Ja rozumiem, że przez złodziejstwo i rozdawnictwo kasa państwa jest (jak zresztą zwykle) pusta no ale mogli chociaż poczekać aż epidemia wejdzie w fazę zniżkową, bo jak nic pod koniec lipca będziemy mieli tutaj drugie uderzenie tej cholery, a przez to, że wszyscy już dawno wyprztykali się z forsy ekonomicznie nikt w tym kraju nie da sobie z tym rady. Ja rozumiem, że to nie oni doprowadzili do tego, że służba zdrowia w tym kraju położyła łeb na katowskim pieńku, ale to oni ruszyli z toporem, aby ją ostatecznie wykończyć swoim zaniedbaniem i brakiem elementarnego szacunku należnego drugiej osobie. Nie wykorzystali okresu bezprecedensowej prosperity jaką tu mieliśmy na zbudowanie finansowej poduszki na czas kryzysu (o którym wszyscy wiedzieli, że prędzej, czy później nadejdzie, nie wiadomo tylko było jak duży i skąd), tylko wszystko rozkradli albo rozdali aby kupić sobie głosy gorzej kojarzących wyborców, którzy wierzą, że rząd ma pieniądze z powietrza.

I tak kurwa PO była lepsza, SLD było lepsze za obu swych rzadów, nawet cholerna AWS była lepsza, choć każdemu z tych ugrupowań gdy były u władzy dużo brakowało do ideału. Wcześniejszych rządów przyznaję - nie pamiętam już tak dobrze (co nie znaczy, że wcale), bo zwyczajnie za młody byłem, żeby się interesować polityką. Nie mniej jednak takiej chujni jaką uprawiają teraz nie mieliśmy tu od 89 roku i co do tego wątpliwości mi brak. No ale czego ja się spodziewam po konserwatystach w tym kraju, skoro oni chcą powrotu do czasów sprzed III RP, a przed III RP był PRL…

P.S. I chuj, a ja i tak będę nosił maseczkę. A jak tylko będzie w Polsce szczepionka to ustawiam się razem z rodziną na początku kolejki, bo kurwa tak.

4 maja 2020

Jestem wkurwiony.

Odczuwam niewątpliwą złość na wirusa, który wywrócił życie moje i mojej rodziny do góry nogami. Podejrzewam zresztą, że w podobnej sytuacji jest w dniu dzisiejszym właściwie każdy, kto może pochwalić się nawet nie tyle IQ powyżej 75, ale po prostu umiejętnością samodzielnego myślenia (choć w przypadku dzikich zwierząt wszystko wskazuje na to, że ich życie zmieniło się na plus). No trudno - na to akurat wpływu nie mam, więc będę musiał się dostosować i tyle. Jako stary piwniczak dam radę! Co jednak wkurwia mnie nawet bardziej, to sytuacja polityczna w tej naszej śmiesznej dyktaturze z kartonu, oraz antyszczepionkowcy i foliarze, którzy wolą wierzyć w międzynarodowe spiski firm produkujących sprzęt 5G niż w to, że dystans społeczny i higiena mogą zmniejszyć skalę zachorowań. Zacznijmy więc od tych drugich.

Normalnie bractwo spod znaku antyszczepionkowców uważam za grupkę debili, którzy wolą wierzyć w międzynarodowe spiski, zamiast w osiągnięcia nauki (zresztą potwierdzone na wiele sposobów - w tym w badaniach zleconych przez samych antyszczepionkowców). Normalnie miałbym ich też głęboko w dupie, ale kilkoro osób, które mam (jeszcze) zapisane jako znajomych na pewnym portalu społecznościowym zaczęło nagle (jeszcze z taką pewną nieśmiałością) głosić tezy, że ewentualna szczepionka przeciwko SARS-CoV-2 nie powinna być obowiązkowa bo tak. Ja z kolei osobiście uważam, że właśnie przez takich debili jak oni powinna być obowiązkowa, bo inaczej w życiu tej zarazy nie wytępimy, a reagowanie na tą chorobę dopiero gdy pojawią się objawy może być spóźnione nawet o ponad dwa tygodnie, a przez te dwa tygodnie chory już zarazę roznosi. Uważam też, że niezgłoszenie się, lub swoich dzieci, do tego szczepienia powinno być karane takimi grzywnami, żeby nikt nie miał wątpliwości, że to nie są żarty, oraz przymusowym doprowadzeniem na inokulację. Więzienie, czy kula w łeb nie są w tym wypadku zalecane, bo to tylko spowodowałoby dodatkowe problemy i koszty. Temat może jeszcze kiedyś rozwinę, ale póki co tyle wystarczy. Przejdźmy do ostatniego mojego wkurwu.

To co odpierdziela Jarozbaw i jego ekipa to przekracza wszelkie granice absurdu. Wszyscy rozsądni ludzie patrząc na nich wiedzieli, że ta ekipa po prostu nie poradzi sobie z żadnym większym kryzysem, co zresztą uparcie udowadniają. Drugi raz trafiły im się rządy w czasie prosperity i drugi raz kompletnie pokpili sprawę i zamiast wykorzystać strumień płynących do budżetu złotówek do spłaty zobowiązań, a przede wszystkim do stworzenia sobie zapasów na czarną godzinę oni (również po raz drugi) postanowili uderzyć w demagogiczne nuty i wszystko przepierdolić. Po czym docisnęli śrubę, żeby zebrać jeszcze trochę kasy z narodu i to też przepierdolili. I po co? Po to, żeby umocnić i powiększyć swoją władzę. Dlatego teraz nie mogą wprowadzić żadnego z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych w obawie, że zginą pod nawałą wniosków o odszkodowania.

Co więcej - nie wiem, czy zwróciliście uwagę jaka ostra i zdecydowana była reakcja rządu już po wykryciu kilkunastu przypadków w Polsce - jakże daleka od beztroski Wielkiej Brytanii, Włoch czy Hiszpanii. Pomimo minimalnej liczby zachorowań od razu atomówka. Naprawdę zastanawiałem się, czy nie wyprowadzą wojska na ulice i nie każą ludziom siedzieć w domach pod groźbą kuli w łeb (tak jak ja pewnie pomyślało sporo osób - stąd zwiększony ruch w sklepach w pierwszych dniach obostrzeń). Wydaje się, że reakcja była zdecydowanie niewspółmierna do zagrożenia. Moje osobiste podejrzenie jest takie, że kaczyści dobrze wiedzieli, że służba zdrowia w naszym państwie z kartonu została przez nich po prostu zarżnięta. Odkąd pamiętam zawsze coś było w tej naszej służbie zdrowia nie tak, przeważnie jednak brakowało w niej pieniędzy. I to się kurwa nigdy nie zmienia, nieważne czy rząd ma kasę, czy nie - ten miał. Co więcej kilka już raz pokazał medykom soczystego faka, a teraz zachęca ich do wytężonej pracy za przysłowiowe bóg zapłać. Co więcej już przy tych kilkunastu - kilkudziesięciu przypadkach wychodził kompletny brak środków ochrony w szpitalach - pomimo tego, że od jakichś dwóch miesięcy spodziewaliśmy się, że zaraza może do nas dotrzeć, a od drugiej połowy lutego było to już w zasadzie wiadome nie mieliśmy żadnych istotnych zapasów. Gorzej - część masek pełnotwarzowych, które mogłyby chronić personel zostało sprzedanych za grosze, bo nikt nie zadbał o przedłużenie ich atestu. Jak można zamiast negocjować z producentem atestowanie ich po terminie (w końcu termin był przekroczony tylko o kilka miesięcy, co dla takiego sprzętu nie powinno być problemem) sprzedać je po prostu za śmieszne pieniądze? Przecież to jawna defraudacja i działanie na szkodę. Niestety nie ma w tym kraju na dzień dzisiejszy sądu, który by skazał winnego w tej aferze.

Nie jest tajemnicą, że kaczystom marzy się mieć w obu izbach parlamentu większość konstytucyjną. Mogliby wtedy wszelkie niewygodne dla nich zapisy po prostu sobie pozmieniać pod siebie - coś jak Orban na Węgrzech. Widać też, że obsadzenie sądów i prokuratur swoimi ludźmi miało na celu wyeliminować praktyczną możliwość pociągnięcia obecnej władzy do odpowiedzialności za de facto przestępstwa których regularnie się dopuszcza - jak choćby ostatnie z nich, czyli bezprawne przekazanie Poczcie Polskiej danych z rejestru PESEL, czy zakończenie śledztwa w sprawie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym ledwie trzy godziny po jego rozpoczęciu.

Póki co nie widzę możliwości wyjścia z tego szamba. Opozycja jest słaba i rozdrobniona, na dodatek zaliczyła kilka bezsensownych wpadek kiedy to mieli szansę jeśli nie wygrać, to choćby opóźnić niekorzystne dla demokracji głosowania. W sprzeciw posłów Porozumienia dla odrzucenia senackich poprawek zwyczajnie nie wierzę - to brzmi zbyt pięknie, aby mogło być prawdziwe, a i ryzyko, że coś się nie uda jest bardzo wysokie.

P.S. My nie żyjemy w państwie z kartonu. My żyjemy w państwie z gówna!
P.S.2 Chyba jestem na nasłuchu jakichś służb, bo w chwili gdy naciskałem przycisk "aktualizuj" zresetował mi się komputer ;).

27 grudnia 2019

Wynurzenia po świętach

Dobra, były sobie święta i jak zwykle o tej porze można je spokojnie uznać za zakończone.

Bardziej mnie martwi chęć pisuarów do wprowadzenia ustawy kagańcowej, bo stąd już tylko niewielki krok, do zakazania krytyki jedynej i słusznej partii przez wszystkich obywateli tego państwa z dykty. JA pierdolę - naprawdę bardzo dziwne jest to, że ktoś jest w tym grajdołku w stanie jakoś funkcjonować. O normalności tego rozwiązania nawet nie chce się wspominać.

W tym kontekście szczególnie bolesny jest fakt olania głosowania w komisji przez polityków opozycji - nie po to was warchoły wybierałem, żebyście mi tu teraz nie robili wszystkiego co tylko jest fizycznie możliwe, aby powstrzymać jarozbawa i ta jego hałastrę przed robieniem tego rodzaju głupot. Dopiero ujebanie kończyny (tylko istotne, gdy rana jeszcze krwawi), terminalne stadium raka, albo coś tak przyziemnego jak śmierć zwalnia was w moich oczach z tego obowiązku.

Nie wiem jak oni to robią, że słupki tak wysoko udaje im się utrzymać - bo nie wierzę, że wszystkie te liczby biorą się z zachłyśnięcia się narodu pińćset plusem. Czyżbyśmy byli narodem aż tak bardzo patentowanych debili? Przecież jak tak dalej pójdzie, to spełni się “wypierpol” Tuska i będziemy pierwszym krajem wyjebanym z UE, a trzeba pamiętać, że bez UE zabraknie nam naprawdę potężnej ilości pompowanych w nas pieniędzy i skończy się budowanie nowych dróg i wielu innych inwestycji zbliżających nas do cywilizacji. Jak komuś to przeszkadza niech się wybierze na do Moskwy (bo sami Rosjanie twierdzą, że cywilizacja u nich to tylko w Moskwie) i zobaczy jak tam wygląda życie. Smutne, szare i beznadziejne, z infrastrukturą budowaną według partyjnego widzimisię i służącą realizowaniu doraźnych celów politycznych. U nas naprawdę jest o wiele, wiele lepiej. Niestety już niedługo nie będzie.

Myślicie, że u nas będzie inaczej? Jesteście w błędzie - metody jarkacza, to metody autorytarne. Jak dotąd wszystkie tego typu reżimy wprowadzały zakazy zgromadzeń (u nas to np. ustawa miesięcznicowa, dająca pierwszeństwo obchodom miesiączek smoleńskich, bo cykliczne). Reżimy nie lubią też, gdy ktoś, kto ma jakiś posłuch u ludzi wytyka im działania niezgodne z prawem, którego jeszcze nie udało im się zmienić pod siebie - stąd też i ustawa kagańcowa. Kolejne kroki, to dalsze ograniczanie zgromadzeń, przejęcie ogólnokrajowych mediów, scentralizowane dostępu do międzynarodowego internetu, aby można go było szybko i łatwo wyłączyć, potem już takie drobiazgi jak monitorowanie całości komunikacji w celu oczywiście ochrony stabilności państwa, czy walki z terroryzmem, czy innych tam wydumanych pierdół. A potem? Potem już zwykła dyktatura. Zastanawiam się po kiego chuja jarozbaw to robi. Przecież on ma już 70-tkę na karku i nawet jeśli uda mu się zrealizować ten plan, to wiele z niego nie skorzysta. Dla dobra kraju nie robi tego na pewno, bo dobre dla naszego kraju jest przyklejenie się do zachodu.

Oczywiście szanse na to, że zachód by kiedykolwiek nadstawił za nas karku są bardzo nikłe, nie mniej jednak można stamtąd ściągnąć pieniądze i wzorce jak je pomnażać. I zbroić się, bo wojna z Rosją to jest kwestia czasu. Przy naszym marnym uzbrojeniu, fatalnym wyszkoleniu, całkowitym rozpieprzeniu armii i wywiadu przez człowieka, który podobno nawoływał do tego, żeby kochać Związek Radziecki. Po tym jak zniechęciliśmy do siebie właściwie każdego na arenie międzynarodowej (sorki, ale Węgrzy Orbana nie stanowią jakiejś liczącej się siły). Biorąc pod uwagę fakt, że obecny prezydent USA raczej nie będzie chętny do wysłania amerykańskich żołnierzy, aby bronili nas przed kimkolwiek jesteśmy dla Wladimira bardzo łatwą zdobyczą. Gdyby chciał, mógłby pewnie w tydzień od podjęcia takiej decyzji zająć Warszawę - co więcej, dzięki polityce ponownego skupienia wszystkiego znowu w stolicy nie musiałby zdobywac żadnego innego miasta, aby rozłożyć na łopatki całą naszą państwowość.

I podejrzewam, że Putin czeka po prostu aż jarozbaw przegnie pałkę, aby nas siłowo od niego wyzwolić.

No dobra, trochę mnie fantazja poniosła z tymi ostatnimi akapitami, nie mniej jednak zagrożenie nie jest wyssane z palca.

P.S. Życzę jarkaczowi, aby kolano bolało go tak bardzo, żeby nie mógł już więcej nic zepsuć w polskiej polityce.

19 października 2019

Droga opozycjo - czas coś zmienić.

Droga opozycjo nie związana dziwnymi układami z PiSem (tak Kukiźniątka - o was piszę).

Drugi raz pod rząd przerżnęłaś wybory i wcale mnie to nie dziwi. W czasie poprzednich wyborów popełniliście duży błąd chcąc grać z doświadczonymi wyjadaczami w grę, w której są znacznie lepsi od was - w rzucanie oskarżeń i to was pogrążyło. Teraz choć próbowaliście grać w inną grę - w bądźmy tak bardzo opozycyjni jak tylko się da, znowu przegrałaś, bo to kolejna gra w której oni są lepsi. Błagam, jeśli trzeci raz chcesz grać z nimi w jakąś grę, wybierz wreszcie taką, w którą jesteś lepsza.

Co tym razem spowodowało, że PiS wygrało wybory? Po pierwsze program w stylu “wszystko co robi PiS jest złe i my zrobimy dokładnie na odwrót” się nie sprawdza. Co więcej nie sprawdza się już od jakiegoś czasu i naprawdę warto by było wziąć to pod uwagę. Owszem, większość z tego co PiS robi to jakiś obłęd, który wreszcie musi komuś wypalić w twarz. Niestety nie do końca wiadomo komu, ani też kiedy. Na razie świetnie im idzie wprowadzanie programu Białoruś+. Putin w każdym razie na pewno jest zadowolony z postępującej na arenie międzynarodowej izolacji naszego kraju. Jeśli w końcu zdecyduje przysłać i do nas swoje słynne “zielone ludziki” wszyscy potraktują nas jak Ukrainę i pozwolą mu na robienie co mu się tylko zamarzy, bo teraz z jakiejś niezrozumiałej przyczyny Jarozbaw ze wszystkich sił oddala nas od UE. Droga opozycjo - stwórz wreszcie swój program, który nie będzie bezmyślnym odbiciem programu Twojego oponenta. Jeśli on mówi “A”, to nie musisz od razu mówić “Z”, bo pomiędzy tymi literkami jest jeszcze sporo innych. Jeśli PiS mówi “nie chcemy tu uchodźców” nie mów od razu “przyjmiemy każdą ilość”. Powiedz “przyjmiemy tylko fachowców z rodzinami”, albo coś w tym stylu. Jeśli oni mówią “Stop LGBT” nie każ Schetynie z miejsca lizać migdałki Biedroniowi (nazwiska użyte bez konkretnego powodu, zamiast pierwszego może być dowolny polityk opozycji uznawany za hetero, zamiast drugiego dowolny znany gej), zamiast tego powiedz “to też są ludzie, mają inne upodobania łóżkowe, ale to nie powód, żeby ich tępić” i wystarczy. Oczywiście są sprawy, gdzie zdecydowany sprzeciw był jak najbardziej na miejscu (np. akcja z sądami), albo i takie, gdzie jak najbardziej trzeba było się zgodzić (ACTA 2). W przypadku niektórych akcji lepiej też po prostu się nie odzywać (np. strajk niepełnosprawnych), bo to tylko podkreśla elastyczność poglądów polityków wszystkich opcji.

Dlaczego musicie wygrać? Przede wszystkim mam wrażenie, że PiS jako partia populistyczna jest kompletnie niezdolny do przeprowadzenia jakichkolwiek niepopularnych reform. Wszyscy już wiemy (choć niektórzy z nas się łudzą, że będzie inaczej), że obniżenie wieku emerytalnego będzie jednym z powodów, dla których po wyjściu z wieku produkcyjnego czeka nas wgryzanie się w parapet, a już teraz prognozuje się, że wielu emerytów nie będzie stać na utrzymanie nawet własnego mieszkania (w sumie już dziś wielu z nich jest trudno). Ja się nie łudzę, że będzie inaczej, a co więcej widzę na własne oczy, że drugi filar się nie sprawdza, bo większe (czytaj: jakiekolwiek) zyski miałbym gdybym tą forsę, co mam w drugim filarze wpakował na konto oszczędnościowe. Rozdawnictwo pieniędzy pod postacią różnych programów w stylu Gówno+ też powinno się jak najszybciej skończyć, bo kolejny kryzys gospodarczy uderzy najprawdopodobniej gdzieś w przyszłym roku. Z tym PiS też nie da sobie rady - oczywiście nie zrozumcie mnie źle - jak najbardziej chciałbym zobaczyć jak ten okręt tonie, tylko nie chciałbym przy okazji zatonąć razem z nim. Musimy też przeprowadzić rozwód naszej energetyki z węglem, być może sprywatyzować część służby zdrowia (może same przychodnie?). Trzeba w końcu też rozdzielić państwo od kościoła, bo obecna relacja jest zwyczajnie chora. O losach państwa nie zawsze decydują legalnie wybrani posłowie, a goście w czarnych sukienkach, którzy nie odpowiadają przed nikim.

Coraz częściej słychać poważne głosy z waszego własnego grona, które mniej więcej mówią o tym samym co i ja. Może wreszcie czas ich posłuchać, bo jeśli Adrian zostanie na drugą kadencję, to może z nami wszystkim być słabo.

P.S. Tak jak patrzę sobie po statystykach, to mam wrażenie, że mojego bloga czytają już tylko ludzie, którzy chcą zareklamować swoje strony porno i jacyś goście z Rosji… Jeśli jesteś tu z jakiegoś innego powodu daj znać.

22 kwietnia 2019

Tym razem moje zdanie

Pomimo iż trwa już prawie dwa tygodnie, to jakoś publicznie do tej pory nie wyraziłem swojej opinii o strajku nauczycieli. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że poza mną mało kogo moja opinia obchodzi no, ale cóż - jak już ją mam to będę sobie jej używał, a co!

Po pierwsze czy jego organizatorom o to chodziło, czy nie, to jednak strajk ten stał się polityczny. Zgodnie z wprowadzoną w 2005 linią podziału, według której każdy kto nie popiera miłościwie nam panującego (lub zbierającego się do panowania) kaczana ten komunista, złodziej i zdrajca ojczyzny, nauczyciele jako sprzeciwiający się jedynemu oświeconemu zostali za tychże uznanych (gdyby moja polonistka przeczytała jak dziś konstruuję zdania zapewne dostałaby zawału). Fakt, że ci ludzie chcą przestać się wstydzić, że zarabiają mniej niż przysłowiowa kasjerka z biedronki za dość odpowiedzialną przecież pracę zdaje się jakoś kaczystom umykać.

Po drugie postulaty w tym strajku są źle wyrażone. Samo to, że nauczyciele chcą zarabiać więcej to dla przeciętnego pislamisty zdecydowanie zbyt mało. Od dawien dawna nauczyciele byli słabo opłacani, więc powinni dobrze zdawać sobie sprawę z tego w co się wpakowali wybierając taką, a nie inną ścieżkę kariery. Sam nie zostałem nauczycielem właśnie ze względu na pieniądze, chociaż bardzo lubiłem i lubię przekazywać swoją wiedzę młodzieży. Co więcej dobrze mi to wychodzi, podejrzewam więc, że nadawałbym się do tej roboty. Nie mniej jednak nie stać mnie na tak drogie hobby (gdzie jego cenę ustalam jako różnicę pomiędzy tym, co mam teraz, a co miałbym jako nauczyciel). Skoro więc wiadomo, że nauczycielem nie zostaje się dla pieniędzy ZNP powinno jasno mówić, że przy obecnych nakładach na oświatę nauczyciele nie są w stanie zapewnić przyzwoitego poziomu kształcenia. Powinni walczyć o jak największe odbiurokratyzowanie szkolnictwa, o wprowadzenie jasnych i obiektywnych kryteriów oceny pracy nauczycieli (uwzględniających zaangażowanie i ewentualne sukcesy) i uzależnienia wynagrodzenia od tych wyników. Nie powinni bać się zwiększenia pensum, a nawet więcej - to im powinno zależeć, żeby było jak najwyższe. W końcu całkiem sporo z nas ma znajomych nauczycieli, czy też może trafiają się gdzieś w rodzinie i wiemy z ich własnych opowieści jacy to oni są “zapracowani” po tych swoich dwudziestu godzinach w tygodniu, podczas gdy większość z nas zapierdala po czterdzieści (a bywa, że i sporo więcej). Nauczyciele rzetelnie przygotowujący się do każdej lekcji to prawdziwa rzadkość, a królują kajety z tematami opracowanymi na odpierdziel kilkanaście lat temu. Do tego nauczyciele muszą się przyznać i z tym sami zawalczyć, bo bez tego nikt poza “anty pisem” ich nie poprze.

Trzecia rzecz, troszkę pokrywa się z tym, o czym pisałem wcześniej - bez odpowiedniego wynagrodzenia i systemu, który motywowałby do wysiłku nie ma możliwości przyciągnięcia do tego zawodu osób większej ilości osób wartościowych. Niestety większość nauczycieli z którymi miałem do czynienia podczas mojej edukacji szkolnej stanowili osobnicy zgorzkniali, wykonujący swój zawód byle jak i wykorzystujący swoją pozycję do znęcania się nad dziećmi. Gdyby zawód nauczyciela był atrakcyjny, jest spora szansa, że zabrakłoby dla nich miejsca, bo wygryźli by ich bardziej zmotywowani do nauczania. Być może kiedyś byli oni nawet pełni chęci i zapału, ale nie mając przed sobą żadnej nagrody za włożony wysiłek po prostu się poddali? Nie wiem tego na pewno, ale jedna z takich krów zniszczyła mnie kiedyś na tyle, że przez cały ogólniak wierzyłem, że jestem debilem. Chciałbym zobaczyć minę tej starej kurwy, gdy na studiach bez wysiłku rozpykiwałem całeczki potrójne, czy równania różniczkowe których pewnie w życiu by nie dała rady ugryźć (ok, przyznaję, że rachunek tensorowy mnie przerósł, ale na moim kierunku przerabialiśmy go tylko w teorii). Takich ludzi powinno się publicznie z zawodu relegować, ale nikt się na to nie zdecyduje jeśli nie będzie kolejki chętnych na ich miejsce.

Podsumowując krótko - jestem za spełnieniem postulatów nauczycieli, choć raczej z przyczyn politycznych. Z drugiej zaś strony samej podwyżki “na piękne oczy” bym im nie dał.

P.S. Już po świętach, a ja mimo prawie 40-tki na karku ciągle mam problem z tym, żeby nie wpierdalać tyle sałatki, bo potem mnie tylko brzuch boli.

16 marca 2019

Kolejna niehandlowa niedziela już prawie za nami.

Na szczęście tym razem parówki spokojnie czekają na konsumpcję w lodówce. Okazuje się jednak, że PiSlamiści są w stanie nie tylko zarządzić jak masz szary obywatelu spędzić swoją niedzielę - oni po prostu chcą wszystko koncertowo rozpierdolić.

Zacznijmy od najnowszych obietnic wyborczych, których spełnienie będzie kosztować naprawdę ciężką kasę, a nawet oni zaczęli sobie zdawać sprawę, że skądś ją trzeba będzie wziąć, pojawiają się więc jakieś mgliste zapowiedzi nowych podatków, które rzekomo mają dotknąć tylko zagranicznych gigantów (patrz podatek od streamowania). Myślicie, że to nie będzie w takim razie dotyczyć szarego obywatela? A skąd! To właśnie szary obywatel zapłaci ten podatek, bo dostawca usług chcąc zachować poziom dopływu pieniędzy zwyczajnie podniesie ceny. Może też być ciekawie jeśli wrócimy do mroków internetowego średniowiecza i serwisy streamingowe światowego formatu po prostu się z polski wycofają. Banki co prawda po wprowadzeniu nowego podatku tylko podniosły ceny i żaden się nie wyniósł, ale oni jednak pracują na zdecydowanie innych zasadach.

Dziwi mnie też bardzo dziwna krucjata PiSuarów przeciwko dawnym komunistycznym działaczom. Z jednej strony wydaje się, że chcą za wszelką cenę rozliczać wszystkich ze wszystkiego, z drugiej strony wydaje się, że poza SLD są partią najmocniej powiązaną z poprzednim reżimem (Kujda, Piotrowski). Do tego dochodzi kiepsko zamieciona pod dywan sprawa “szafy Lesiaka” (co do której spekuluje się iż mogła zawierać dokumenty ujawniające powiązania Kaczyńskich z władzami PRL). Wreszcie nietrudno znaleźć w internecie analizę, która ładnie podsumowuje że ktoś z przeszłością ojca Kaczyńskich nie mógł za komuny liczyć na tak spokojne życie jakie prowadził (o willi na Żoliborzu nie wspomnę). Nie trudno więc na podstawie tych poszlak wysnuć wniosek, że PiS pod swoim narodowo-socjalistycznym parasolem schować mógł całkiem sporo mniej eksponowanych ludzi powiązanych z PRL, a cała ta nagonka to tylko mydlenie oczu. Wreszcie ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że te wszystkie ich pseudo-logiczne tłumaczenia, siermiężna propaganda i sposób tworzenia prawa to właśnie przedsmak PRL bis. Niektórych tekstów nie powstydziłby się nawet Gomułka. Dodatkowo PiSmani próbują jak tylko mogą poodkręcać wszystkie z takim bólem wprowadzone reformy - poza jedną, która i tak nigdy nie działała (czyli reforma służby zdrowia).

Strasznie schizofrenicznie brzmi też narracja tej partii wobec Rosji - z jednej strony niby to nasz wróg, a na pewno nie jest naszym przyjacielem, a z drugiej strony robią tak wiele, żeby nasi ewentualni i rzeczywiści sprzymierzeńcy się od nas odwrócili. Kiedyś, kiedyś pojawił się też artykuł o tym, że MI6 uważa, że Macierewicz szeroko otwiera Rosji drzwi w MON (swoją drogą o zdrowiu psychicznym tego gościa mam dość mizerne zdanie). W kontekście potwierdzonej już tak naprawdę ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w USA nie brzmi to zbyt dobrze. W ogóle widać wiele podobieństw w prowadzeniu polityki pomiędzy władzami PiS, a putinowską Rosją. Typowe przykłady to zaprzeczanie oczywistym faktom, tzw. “fabryki trolli”, czy ciągła narracja my - oni. W zeszłym roku miałem wątpliwą przyjemność odwiedzić Moskwę (sami Rosjanie mówią, że Moskwa jest najbardziej cywilizowanym miastem w Rosji) i bardzo, bardzo nie chciałbym, aby u nas było choć trochę podobnie (jeśli jakimś cudem pojawi się komentarz z prośbą o opisanie wrażeń z tej wizyty to z wywieszonym jęzorem napiszę notkę na ten temat). Wiecie co jest naprawdę ciekawe? Że pomimo tego całego patriotyczno narodowego zadęcia w 2005 roku, gdy PiS wygrało wybory po raz pierwszy (i szkoda, że nie ostatni) Jarosław Polskę zbaw (w skrócie Jarozbaw) nie potrafił nawet porządnie zaśpiewać hymnu. To właśnie wtedy powstała “Wolska” do której to Legiony Dąbrowskiego miały wg Kaczyńskiego udać się z Polski. Oprawę muzyczną już mu darujemy, bo w końcu nie każdy musi umieć śpiewać. 

Wreszcie nie podoba mi się sposób prowadzenia polityki przez tą pożal się Boże partię. Wieczne dzielenie “my” kontra “oni”. Zwróciliście może kiedyś uwagę w jaki sposób Kaczyński i jego poplecznicy formułują najdziksze swoje zarzuty? To nigdy nie są konkrety to zawsze jest coś w rodzaju “nie powiem dokładnie kto, ale wszyscy wiedzą, że to on nabroił”. Myślałem, że to raczej kwestia ostatnich -nie wiem - lat, może dekady, ale w podobny sposób próbował działać jeszcze w 1993 roku (ostatnie dwa zdania w tym artykule). W mojej opinii takie antagonizowanie, napuszczanie jednych na drugich to przejaw nawet nie tyle cwaniactwa ile raczej niechęci do brudzenia sobie rąk, wyręczanie się pożytecznymi idiotami, którzy sami zrobią to co ich ukopany lider im każe.

Ostatni zarzut jaki mam wobec popleczników PiS to ich takie dziwne przywiązanie do niektórych wartości głoszonych przez kościół katolicki w Polsce. Przywiązanie to nigdy nie robiło na mnie wrażenia szczerego (zresztą cały kościół uważam za instytucję dość szemraną), ale zawsze było to wrażenie bardzo instrumentalnego traktowania tych wartości. Weźmy na przykład projekt ustawy zakazującej aborcji i zgłoszonej przez Ordo Luris (nie pamiętam już czy projekt ten zgłosiła sama organizacja, czy też po prostu jej sympatycy). Z początku PiSuary entuzjastycznie się o nim wypowiadały, a gdy się okazało, że słupki poparcia od tego im lecą to projekt uwalili. Szkoda, że dokładnie już nie pamiętam sytuacji, w której nasi kościółkowi PiSlamiści (wespół z niektórymi hierarchami KK w Polsce) objeżdżali papieża Franciszka. Chodziło chyba o migrantów z Afryki, czy konkretniej z Syrii, ale jako że nie znalazłem odpowiednich artykułów nie będę się upierał, że to była w 100% prawda. Co już najciekawsze w tym wszystkim - że najbardziej na świecie z tego całego kościółkowania wybrali sobie akurat jako duchowego przywódcę kogoś tak kontrowersyjnego i co tu nie mówić - wpływowego duchownego - Rydzyka. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że nie boli mnie ostentacyjne przywiązanie do zasad KK, ale hipokryzja płynąca z tylko częściowego realizowania zasad swojej wiary. Zresztą - katolicy regularnie popierdalający co niedziela do kościoła to najbardziej w mojej opinii zakłamana i nieszczera grupa ludzi. Zamiast przykazania miłości bliźniego wolą raczej uprzykrzać życie każdemu, kto choć trochę nie pasuje do ich zakłamanej wizji. Nie wiem jak to jest u innych wyznań, ale mając porównanie z ateistami tym drugim wierzę bardziej.

Ostatni rzecz, to może nie tyle zarzut, co pewne spostrzeżenie. Może być ono w 100% błędne - w końcu to tylko wyciąganie wniosków, a nie fakty. Otóż na temat upodobań seksualnych Kaczyńskiego uparcie krąży pogłoska, iż jest on gejem. Jej źródła są różne, choć prawdopodobnie są za nie odpowiedzialni agenci SB (tak twierdzi chociażby ten artykuł), pojawiały się nawet pewne wzmianki co do tego kto mógłby nim być, choć nigdzie nie znalazłem nic konkretnego na ten temat w jakimś poważnym portalu (w kilku dziwnych i zdecydowanie niepoważnych coś już by się znalazło). Biedroń i Rabiej oficjalnie przyznali się do grania po stronie różowych, jeśli więc te plotki są prawdziwe to czego boi się Kaczyński? Czy to kolejny przejaw jego hipokryzji? Tego raczej z wiarygodnych źródeł nie będzie się nam dane dowiedzieć.

P.S. W napisaniu dzisiejszej notki pewien udział miała Wikipedia. Jakoś tak się stało, że wpłaciłem im dychę. Dziwne...

21 lipca 2018

Dlaczego PiS tak bardzo się boi przegranych wyborów?

Ostatnie dni obfitują w godzące w podstawy demokracji zdarzenia wywołane przez naszych ukopanych rządzących. Każdy, kto ma IQ powyżej 75 (a więc nie jest idiotą) widzi jak na dłoni, że zmiany te mają na celu wprowadzenie w Polsce rządów autorytarnych, może nawet dyktatury na wzór Putinowskiej Rosji, czy też Białorusi Łukaszenki. Co więcej wygląda to tak, jakby imć Kaczyński chciał w tym dziele skorzystać z doświadczeń komunistycznych działaczy o PZPRowskich korzeniach.

Najbardziej w tym wszystkim dziwi mnie fakt, że mimo iż to wszystko jest tak perfidnie widoczne, mimo iż tak wielu z wciąż żyjących pamięta komunę i życie w jej cieniu, mimo iż każdy kto potrafi liczyć widzi, iż działania tego rządu doprowadzą ten kraj do bankructwa i to w dość krótkim czasie (zwłaszcza po tym jak zostaniemy odcięci od unijnej kasy), mimo iż rządzący odcinają nas od życzliwych nam do niedawna jeszcze krajów europy zachodniej (USA same się odcinają od wszystkich wchodząc we współczesną wersję izolacjonizmu dzięki Trumpowi, którego poczytalność uważam za mocno ograniczoną), mimo tak wielu dowodów iż poważnej części członków i działaczy PiS zależy głównie na władzy i pieniądzach, oraz ich całkowitemu brakowi szacunku dla innych niż "jedynie słuszne" poglądy, mimo tego wszystkiego (i nawiązania stosunków międzynarodowych z San Escobar) i wielu, wielu więcej zdarzeń tak wielu ludzi jest gotowych głosować na PiS. Czy to naprawdę możliwe, że ludzi kupiono 500+ i obietnicą nie przyjmowania uchodźców? Nie mówię, że to są bardzo złe pomysły, choć kiedyś byłem im bardzo przeciwny, nie mniej jednak wykonanie pierwszego jest stanowczo zbyt drogie, natomiast drugiego nieludzkie co dziwi zwłaszcza w kontekście "chrześcijańskiej miłości bliźniego", z którą ta partia polityczna powinna być bardzo blisko, bo w końcu co rusz podkreślają swoją katolickość. Tutaj mała dygresja - im bardziej ktoś uważa się za katolika to mniej w nim "miłości bliźniego" i mam wrażenie, że to nie jest tylko polska specjalność.

Pytanie brzmi, kiedy ten dziwny trend się odwróci? Kiedy ludzie zrozumieją, że to co się teraz dzieje, to nie są zwykłe przepychanki na szczycie, które nie mają realnego wpływu na nas tu na dole. Mają i to jak największy - przytoczę tu przykład i to wcale nie teoretyczny. W opanowanych przez Ziobrę sądach i prokuraturze ciągle robi się wszystko, aby udupić kierowce Seicento, który miał czelność skręcać w lewo wtedy, gdy kierowca Beci Sz. akurat był zajęty (co podkreśla spora część ujawnionych dowodów) łamaniem przepisów, bo albo jemy, albo Beci się spieszyło. Co więcej ofiarami polityki staną się już niedługo nasze dzieci. Deforma edukacji cofająca nas ze średniowiecza do epoki jaskiniowej niestety nie zapewni naszym pociechom umiejętności potrzebnych na dzisiejszym rynku pracy faworyzując zresztą przedmioty humanistyczne - zwłaszcza historię (odpowiednio dostosowaną do rządowej narracji), którą nasze dzieci będą faszerowane niczym gęsi na francuski pasztet swoją karmą - co do których wiadomo nie od dziś, że nie dają dobrej pracy, albo inaczej - dają mniejsze szanse na dobrze płatną pracę.

Może to wszystko bierze się z braku pomysłu partii opozycyjnych na alternatywę? PO bez Tuska to straszna porażka i tak jak kiedyś tak i dziś uważam, ze to on - poprzez wycofanie się z krajowej polityki ponosi niemałą część odpowiedzialności za ten obecny burdel. PO Ewy Kopacz, czy Grzegorza Schetyny to cień partii, która rządziła Polską przez dwie kadencje. Obecnie buduje swoją tożsamość na nie byciu PiSem, co jak widać jest taktyką przynoszącą dość umiarkowane sukcesy, a w przypadku Nowoczesnej staje się jej gwoździem do trumny (bo nie pozwala odróżnić jej od PO). Kukiz'15 nie jest opozycją w ścisłym tego słowa znaczeniu, ponieważ jej głównym zadaniem jest sranie do ogródka PO, a to w większości wypadków oznacza robienie loda PiSowi. Poza tym jako przedziwny konglomerat osobowości i interesów są tak niespójni i nieprzewidywalni, że im prędzej znikną ze sceny politycznej tym lepiej. SLD, które przypomniało sobie o tym, że ma lewicę w nazwie dla mnie akurat jest w tej chwili wybitnie niestrawne, a PSL - no cóż jak zawsze bez wyrazu. Reszta partii w tej chwili praktycznie się nie liczy (i miejmy nadzieje, że tak zostanie). Jeśli więc to jest powodem niechęci wyborców do PO trzeba to jak najszybciej zmienić i opracować program, który nie będzie się opierał wyłącznie na anty-pis. Więcej nawet - w niektórych przypadkach warto się z PiS zgodzić, żeby pokazać, że się jest "tym mądrzejszym", choć wiem, że z morza głupot jakie wymyślili rządzący ciężko jest wyłowić coś cennego, ale jest to jak najbardziej możliwe.

Szansa na oddalenie widma autorytaryzmu ciągle jest, ale z każdym posiedzeniem sejmu znika coraz bardziej. Całkiem możliwe, że wyniki następnych wyborów do parlamentu zostaną ustalone na Nowogrodzkiej, chyba, że trend się odwróci i poparcie dla władzy drastycznie się zmniejszy.

P.S. Druga nadzieja dla kraju to rychłe zejście Kaczyńskiego, ale koniecznie i niepodważalnie z przyczyn naturalnych.

27 maja 2018

Korzystając z dobrodziejstw robienia zakupów akurat wtedy gdy potrzebuję…


.. kupiłem sobie dzisiaj parówki. Niestety dowiaduję się, że Duda (związkowiec, a nie Andrzej) planuje cisnąć rząd o całkowity zakaz pracy w niedzielę. Raczej nie odniesie 100% sukcesu, ale zastanawiam się tylko, czy chłopina się zastanowił tylko po kiego chuja. O ile niedzielę bez zakupów jestem w stanie przeżyć (choć nie bez marudzenia), to dlaczego chce mi się zakazać w ten dzień pójść do kina, restauracji, teatru, siłowni czy choćby muzeum? Jeśli jest przyzwoita pogoda to owszem, mogę sobie pójść na spacer czy cuś, ale klimat mamy w tym kraju delikatnie rzecz ujmując chujowy, więc na pogodę nie można liczyć. Do kościoła nie chodzę, bo nie odczuwam takiej potrzeby, zresztą nudzić się to ja już wolę w domu niż przy opowiastkach gościa w sukience, który często nie jest w stanie żyć zgodnie z nimi.

Od dawna wiedziałem, że związkowcy potrafią położyć na łopatki dowolną firmę w której działają, niezależnie od tego jak jest duża, czy dochodowa. Raz zresztą działalność związkowców właśnie dotknęła mnie bezpośrednio doprowadzając do zamknięcia oddziału firmy w którym pracowałem. Teraz dla odmiany chcą mi poukładać weekend.

P.S. Dziś w kościele na moim osiedlu komunie - takiego sajgonu w życiu nie widziałem. Normalnie korki, pobocza, chodniki wszystko co się dało i się (legalnie) nie dało gęsto obstawione pojazdami. Ledwo do domu mogłem wrócić. Nawet gdy w szkole obok mnie jest wywiadówka nie jest aż tak źle (chociaż do “dobrze” też sporo brakuje).

20 maja 2018

Dlaczego nie mogę kupić w niedzielę parówek?

Jak zapewne większość z was zdążyła już się zorientować jestem wyjątkowo niechętny obecnej władzy. Niechęć moja trwa od pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych więc nie jest ona wynikiem ostatnich wydarzeń, a ogólnego wrażenia jakie robi polska prawica.

Pomijam już fakt, że polska prawica to w zasadzie głównie narodowo-chrześcijańscy-socjaliści, polska lewica to socliberałowie, a centrum to liberałowie, więc nasi politycy potrafią zepsuć nawet tak prosty podział sadzając socjalistów i byłych komunistów po prawej, oraz byłych komunistów i socjalistów po lewej stronie sceny politycznej.

Niestety na tej naszej tzw. prawicy zasiadają osoby, które mają bardzo dziwne pojęcie o tym co dla Polski i Polaków jest najlepsze. Okej - dali znam 500+, które kosztuje 619 zeta (i to każdego Polaka), ale w tym samym czasie gdzie tylko się da podcinają skrzydła gospodarce. Przykładem może tu być choćby ustawa “wiatrakowa”, która tak pozmieniała zasady gry, że inwestycje w tzw. “elektrownie wiatrowe” właściwie przestały być opłacalne. Renacjonalizacja niektórych banków na zasadzie “bo tak”, ręczne sterowanie sądami podważa wiarygodność polskiego systemu prawnego co z kolei nie zachęca do współpracy zagranicznego kapitału. Mnóstwo dziwnych, często zupełnie nieprzemyślanych i pisanych na kolanie przepisów z których potem posłowie wycofują się rakiem. I to wszystko dzięki gościowi, który nie ma prawa jazdy, dzieci, nawet nie ma żony i mieszkał u mamusi aż nie skończył 60-ciu kilku lat. Jeśli jeszcze dodamy, że specjalizował się w komunistycznym prawie, a w gospodarce rynkowej nie przepracował ani jednego dnia na etacie, lub na własny rachunek, to ja się nie dziwię, że w imię chuj wie czego postanowił nam sprawić prezent pod postacią niedziel “niehandlowych”.

Oficjalnie powody były dwa - pierwszy, to wsparcie małych placówek handlowych prowadzonych przez właścicieli, drugi to możliwość spędzania wolnych niedziel pracownikom sklepów. Osobiście uważam, że oba te powody to bujda i chodziło raczej o zrobienie metaforycznej laski związkowcom z “Solidarności”, Rydzykowi i czarnej mafii pedofilskiej. Dlaczego tak uważam? Zastanówcie się jakie są wasze zwyczaje zakupowe. Pewnie raz-dwa razy w tygodniu chodzicie do XXX (to wstaw nazwę swojego ulubionego dyskontu), lub trochę rzadziej do YYY (tu wstaw nazwę swojego ulubionego hipermarketu) robicie większe zakupy bo przynajmniej wszystko jest jednym miejscu. Czasem pójdziecie do ZZZ (tu wstaw nazwę swoich ulubionych delikatesów, gdzie możesz kupić jakieś bardziej wyszukane składniki potraw). Cześć z was, która ma blisko i do tego ma jeszcze na to ochotę to od czasu do czasu, ale nie częściej niż raz na tydzień, chodzi na jakiś lokalny bazarek. Nie robimy naszych codziennych zakupów w małych sklepach, bo o ile nie są to jakieś specjalne frykasy, nie do zdobycia nigdzie indziej, zwyczajnie się nie opłaca, bo drogo, a po inny asortyment musisz iść do innego sklepu, kolejny raz stać w kolejce, płacić itp. itd. Dlatego małe sklepy odwiedzamy głównie na szybkie, bardzo konkretne zakupy gdy czegoś nam zabrakło, a do dyskontu za daleko. Przez wiele lat mogliśmy nasze duże i małe zakupy robić właściwie kiedykolwiek. Dzięki temu nie przejmowaliśmy się zbytnio, gdy czegoś tam zapomnieliśmy kupić, bo potem się to dokupywało w lokalnym sklepie. Teraz, gdy wycięto nam jeden z bardzo wygodnych do robienia zakupów dni musimy nabrać nowych zwyczajów. Musimy zacząć planować nasze zakupy, a że większość z nas ma na to dość ograniczony czas po prostu zacznie robić konkretne listy zakupów i chodzić z nimi do hipermarketów. Wiedząc, że nie będą mogli sobie swobodnie dokupić tego co im ewentualnie zabraknie będą planować swoje zakupy dokładniej, w związku z tym do lokalnych sklepów nie bardzo będzie już po co chodzić i wiele z nich po prostu padnie. Ponadto skrócony czas pracy placówek handlowych spowoduje, że będzie można spokojnie zwolnić 1/7 załogi, a że dyskontom i hipermarketom spadną przy tym koszty, a obroty wzrosną, to na pewno nie będą przy tym marudzić (zresztą nie słyszałem, aby jakikolwiek przedstawiciel sieci dyskontów lub hipermarketów miauczał, że mu się ten zakaz nie podoba). Co do większej ilości czasu spędzonego z rodziną to ten argument jest dla mnie w ogóle z kosmosu, bo przecież nie każdy ma tą rodzinę, dzieci, partnerów. Więcej nawet - osoby pracujące w weekendy to często byli dorabiający sobie studenci, lub osoby na które w domu nikt nie czeka. Wreszcie należy przyjąć do wiadomości, że pracownicy handlu nie zasuwają 7 dni w tygodniu po 12 godzin (chociaż może w jakiś Janusz-Polach tak się może zdarzać), ale tak jak my wszyscy 40-48 godzin w tygodniu. To oznacza, że czas spędzony w pracy w niedzielę odrabiają sobie niejako w tygodniu, mając dodatkowo opcję załatwienia czegoś co potrzebują (lekarza, urzędu, różdżkarza, czy choćby wizyty kominiarza ze spółdzielni) nie musząc na to brać wolnego dnia.

Dlaczego więc nie mogę pójść dzisiaj do sklepu obok i kupić sobie tych jebanych parówek? Nie mogli zamiast tego zakazu uchwalić 200% stawki za pracę w niedzielę dla wszystkich? To by było rozwiązanie o wiele bardziej satysfakcjonujące dla wszystkich zainteresowanych.

P.S. Dobrze przynajmniej, że nie wrócili do zakazu pracy w niedzielę tak jak planowali te 10-12 lat temu.

3 marca 2018

„Planeta Spisek” (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2006-05-21

Spokojnie, nawiązanie do znanej książki Orsona Scotta Carda dotyczy tylko tytułu. Skąd taki tytuł? Już tłumaczę. Dzisiejsi politycy związani z frakcją rządzącą uwielbiają wręcz szafować określeniami typu: spisek, układ itp. Ponieważ z taką łatwością przychodzi im wymyślanie nowych spisków tak więc i ja spróbuję swych sił w tej konkurencji.

Aby doścignąć niedoścignionych przyjmę podobnie jak oni pewne założenia:
1) uczestnicy spisku zawsze są ludźmi, których się nie lubi,
2) nie potrzeba żadnych dowodów, wystarczą oskarżenia i niedomówienia, jeśli jednak chce się przytaczać jakieś dowody powinny być one albo ewidentnie sfabrykowane, albo stanowić grupę kompletnie ze sobą nie powiązanych zdarzeń, konkret są absolutnie zabronione, gdyż zbyt łatwo je podważyć,
3) wystarczy, aby logika teorii spiskowej była powierzchowna, jednakże jeśli przytacza się dowody wg punktu 2, trzeba zadbać o to, by się ze sobą wiązały, niekoniecznie logicznie,
4) zakazane jest nadawanie oskarżeniom pozorów prawdopodobieństwa,
5) jeśli tylko istniej możliwość stosowania ostrej retoryki, nomenklatury partyjnej, lub dziwnych sformułowań i porównań, należy je stosować,
6) mile widziane są akcenty patriotyczne (oczywiście nasi wrogowie są zawsze agentami obcych mocarstw)
7) jeśli jest to forma pisana, niezbędne staje się stawianie wykrzykników przy co idiotyczniejszych wywodach,
8) motywy powstania spisku powinny być albo niejasne, albo niedopowiedziane, albo niedorzeczne, chociaż najlepiej jest, gdy są przemilczane.
W świetle powyższych założeń ukułem następującą teorię spiskową (dla mniej myślących -wszystko co poniżej stanowi wymysł autora tejże notki).

Agenci wywiadu watykańskiego chcą przejąć Polskę!



Drodzy obywatele rzeczpospolitej trzeciej i trzy czwarte! Chciałbym uczulić Was na pewne fakty z życia publicznego, które jednoznacznie wskazują, że agenci wywiadu watykańskiego, tzw. gwardia szwajcarska, chcą obalić w naszym kraju demokrację i przejąć władzę. Spisek ten istnieje już od roku 966, tak więc od ponad tysiąclecia! Gdy nie powiodło się siłowe przejęcie władzy nad naszym krajem, zawiązano panświatowy (dla mniej oczytanych – takiego słowa chyba nie ma, ale gdyby było, to powinno oznaczać ogólnoświatowy), do którego od początku należeli Niemcy i Czesi, lecz skrycie sterowało nimi państwo kościelne. Co nie udało się Niemcom siłą, Czechom udało się podstępem – zdobyli przyczółki dla watykańskich agentów. Bezczelność Watykanu była tak wielka, że nawet nie próbowano zataić kto jest agentem! Od razu można było rozpoznać takowego po habicie. Dość szybko jednak watykańskim agentom udało się podporządkować sobie gospodarczo Polskę i wprowadzić daninę, dzięki której bogacił się Watykan, ukrywając ją pod nazwą „dziesięcina”.

Do dziś ponosimy konsekwencje watykańskiego spisku. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że uczestniczą w nim też nasi rodacy, chociaż przez zdradę jakiej się dopuścili utracili możliwość nazywania siebie Polakami! Nie tylko chcą za darmo oddać nas pod watykańską okupację, ale też przeprowadzają pranie mózgów na szeroką skalę, które zaczyna się już od szkoły podstawowej pod postacią tzw. „lekcji religii”. Akcja ta, ma na celu zdławić w zarodku ewentualny opór przeciwko zbrodniczej akcji Watykanu! Co gorsza, watykańscy agenci dopuścili się fałszerstwa wyborczego, w wyniku którego pod pozorem legalności ster władzy w Polsce przejęły wrogie Naszemu krajowi siły.

Ponieważ siły te muszą ukrywać, iż w rzeczywistości są watykańskimi agentami, nie mogą odbierać bezpośrednio instrukcji od swoich mocodawców, bo mogłoby to doprowadzić do przedwczesnego ich zdemaskowania, tak więc otrzymują szyfrogramy drogą radiową. Jestem w posiadaniu niezbitych dowodów, których oczywiście w tej chwili nie mogę ujawnić, gdyż groziłoby to destabilizacją państwa, iż radiostacja nadająca szyfrogramy znajduje się w Toruniu. Ponieważ prawomyślni obywatele Polscy mogliby przejąć transmisje w pasmach wojskowych, używają oni pasm cywilnych, które z kolei można odbierać na zwykłych radioodbiornikach. Część dowodów, które mam w posiadaniu, stanowią ekspertyzy niezależnych ekspertów z mojej organizacji, które jasno wskazują, iż instrukcje dla watykańskich agentów przekazywane są za pomocą podprogowego sygnału hipnotycznego. Ten podprogowy sygnał hipnotyczny nie tylko przekazuje informacje watykańskim agentom, ale hipnotyzuje ewentualnych słuchaczy, którzy po nieopatrznym wysłuchaniu bez przygotowania choćby kilku minut transmisji stają się kolejnymi watykańskimi agentami. Oczywiście nie jest to możliwe bez wcześniejszego przeszkolenia, które odbywa się jawnie pod postacią wcześniej wspomnianych „lekcji religii”.

Aby zmylić tych prawomyślnych obywateli naszego kraju, którzy już dawno pojęli prawdę o watykańskim spisku, zostaje zaserwowana nam bezlitosna propaganda, jakoby radiostacja nadająca szyfrogramy nie była bezpośrednio powiązana z watykańską mafią! Ale jestem w posiadaniu teczek, których ze względu na bezpieczeństwo narodowe nie mogę w tej chwili ujawnić, które niezbicie wykazują, że tak właśnie jest.

Na szczęście moim niezależnym ekspertom udało się ustalić, że siła przekazu podprogowo hipnotycznego ostatnio bardzo spadła. Dlatego właśnie do Polski, prawdopodobnie pod koniec maja, przyjeżdża naczelny koordynator tej akcji, aby przy pomocy tajnych, kosmicznych technologii, w których posiadanie Watykan wszedł ponad 500 lat temu, a za wszelką wiedzę o nich palił nieszczęśników na stosach, które przywrócą owemu przekazowi jego pierwotną siłę.

Nie można dopuścić do tego, aby Polska kolejny raz utraciła swą krwawo wywalczoną niepodległość na rzecz kolejnego, podstępnego okupanta!

P.S. Notkę tą chciałby zadedykować politykom LPR ze szczególnym uwzględnieniem posła Wierzejewskiego, politykom Samoobrony ze szczególnym uwzględnieniem A. Leppera, oraz posłom PiS ze szczególnym uwzględnieniem panów Gosiewskiego, J. Kaczyńskiego, oraz Ziobry.

Dupokracja kontra demokracja (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2009-10-21

Do napisania poniższej notki zachęcił mnie artykuł przedrukowany na WP.

W życiu spotkałem kilku zwolenników Janusza Korwina-Mikke i muszę przyznać, że wszyscy (no może z jednym wyjątkiem) byli dziwni. Ciężko było się z nimi porozumieć i nie trafiały do nich żadne argumenty. Często przekonani o wyższości własnego intelektu (nie mniej często bezpodstawnie) z niezrozumiałych dla mnie przyczyn uważali demokrację za dopust boży przezywając ustrój ten dupokracją. Wyimaginowali sobie, że najlepiej rządziłaby hermetyczna kasta polityczna, dla której byłby to po prostu zawód. Tłumaczyli mi, że tak jest lepiej, bo nie będą chcieli w możliwie najkrótszym czasie jak najwięcej nakraść, albo pousadzać swoich kolesi na wysokich stanowiskach, że będą kierowali się wyłącznie dobrem kraju nie patrząc na głupi lud, który sam nie wie, czego potrzebuje (ale dobrze wie, czego chce).

Nie potrafili mi jednak odpowiedzieć na kilka prostych pytań – po pierwsze w jaki sposób miało by się odbyć wyznaczenie takiej osoby czy grupy na stanowisko (nazwijmy to na razie umownie) króla? Niektórzy przebąkiwali coś o konkursie, to ja się pytam, kto by miał być organizatorem takiego konkursu? Kto by go nadzorował? Tak sobie myślę, że bez demokracji nie da się tego zrobić, bo najłatwiej byłoby takiego króla wybrać. Demokratycznie. Druga rzecz – jak takiego króla bezkrwawo zmienić, jeśli okaże się zwykłym patałachem? Najczęściej słyszałem odpowiedź, że nie będzie takiej potrzeby. Saddam Husain też by chciał taką usłyszeć. Kurde, a nie lepiej by było, żeby miał jakąś ograniczoną kadencję i po jej zakończeniu można by mu było ten mandat przedłużyć, albo zabrać... Tylko kto by miał o tym decydować? Ja bym nie chciał, żeby to było jakieś wąskie grono, bo de facto grono to miało by władzę nad królem, czyli to oni by rządzili... Hmm... Kurde – znowu najlepiej byłoby, gdyby robiono to demokratycznie. Tylko czym to się różni od tego co mamy teraz? Nazwą chyba tylko i brakiem klejnotów koronnych.

Spotkałem się też z koncepcją ograniczenia dostępności ław sejmowych dla motłochu poprzez wprowadzenie początkowo cenzusu (trudne słowo) wykształcenia i majątku. Mówiąc po ludzku taki poseł musiałby być co najmniej magistrem i mieć niezłą kasę. Tylko jak się ma kasę, to dyplom można kupić. Kasę można ukraść, odziedziczyć, lub wygrać, nie tylko uczciwie ją zarobić, czyli taki cenzus też byłby do bani. Inny o którym słyszałem, to dopuszczenie do władzy tylko szkolonych polityków. Fajnie pięknie, ale taki szkolony polityk zna się tylko na rządzeniu, na niczym więcej. Kiedy więc przyjdzie mu ustalić prawo co do spraw naprawdę praktycznych (typu dać obniżkę podatku drogowego pojazdom emitującym poniżej 150gCO2/100km czy nie) będzie musiał zwrócić się do ekspertów. Tutaj zbliżamy się do mojego (bez ironii) ulubionego modelu rządzenia, czyli rządów eksperckich. Prawo w różnych dziedzinach życia ustalaliby eksperci z tych dziedzin. Oczywiście to też by się nie sprawdziło, bo eksperci często się ze sobą nie zgadzają, często ze względu na odmienne doświadczenia, często ze względu na choćby inne światopoglądy (ja np. ostatnio dochodzę do wniosku, że mogę być malteistą, a to dopiero jest egzotyka w tym kraju).

Słowem jakby nie patrzeć demokracja to najlepsze co do tej pory wymyślono, choćby dlatego, że ma najmniej wad i jedną olbrzymią zaletę – Ty decydujesz. Możesz nie tylko wybierać, możesz też być wybranym, a to jest coś, czego żaden inny ustrój Ci nie zagwarantuje.

P.S. Udało się! Nie było o samochodach!

Jakżeby inaczej… (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2010-04-16

Pewnie ci co śledzą moje wpisy na blogu (są jeszcze tacy?) dziwią się, że do tej pory nie ma notki o śmierci imć Kaczyńskiego. Postanowiłem wyjść im naprzeciw i popełnić takową.

Z zasady wychodzę z założenia, że o zmarłych nie powinno mówić się wcale, albo mówić prawdę. Zgodnie z tą prawdą nie będę pisał, że uważałem Lecha za jakiegoś wielkiego męża stanu (bo było wręcz przeciwnie), czy za wielkiego patriotę (bo mi to wisiało). Napiszę tylko że szkoda mi, że tylu ludzi zginęło. Nie lubiłem go, nie uważałem za swojego prezydenta, ale jakoś nie przypominam sobie abym mu życzył kopnięcia w kalendarz, a już na pewno nie życzyłem tego nikomu z osób lecących razem z nim. Niestety życie toczy się dalej, tyle że bez nich.

Wkurza mnie za to dorabianie jakiejś wielkiej ideologii do tego całego zdarzenia, szukanie symboliki, wymyślanie jakichś górnolotnych porównań, a przede wszystkim robienie z Lecha jakiegoś wielkiego męża stanu. Ciekawe, czy robiono by taką aferę gdyby zabił się jadąc samochodem. Pewnie nie, bo wypadki lotnicze zawsze powodują większe emocje. Jakoś nikt nie ogłasza nigdy, żałoby narodowej bo np. w minionym tygodniu zginęło 96 osób na drogach, a skala dokładnie ta sama (dane wziąłem z sufitu, nie sprawdzajcie mnie). Prawda jest taka, że żałoba narodowa to najbardziej nieszczery rodzaj żałoby bo dotyczy tylko wypadków nagłośnionych medialnie, a liczba ofiar ma tutaj drugorzędne znaczenie. Rodziny ofiar wypadków samochodowych też nie dostają ot tak do ręki 40 tyś. złotych, nawet jeśli giną jedyni ich żywiciele. Uważam to za równie chamskie jak odprawy dla stoczniowców z Gdyni i Szczecina. Wracając jednak do żałoby – naprawdę, naprawdę mnie wkurwia. Ja nigdy nie myślałem, że to powiem, czy napiszę, ale ja normalnie już tęsknię do reklam telewizyjnych. Pierwszych kilka dni było nie do zniesienia, bo na wszystkich nieomalże kanałach w telewizorni to samo – wrak i komentarze. W radiu tylko komentarze, bo wrak można było zaprezentować jedynie jako echo sonaru (chociaż gdyby byli ludzie zdolni coś takiego odczytać „na słuch” to pewnie by puścili). Dobrze, że niektóre kanały tematyczne nie przerwały nadawania i dało się pooglądać choćby Comedy Central, czy Discovery. W radiu jakoś dało się posłuchać Eski, ale też nieszczególnie bo same smęty leciały (zresztą lecą do tej pory). Tak jak nie płakałem po papieżu, tak i nie będę płakał po Lechu. Nazwijcie mnie ograniczonym durniem, ale dla mnie najważniejsze są sprawy blisko mnie i osoby, które znam osobiście. Żaden polityk nie przejmie się moją śmiercią, chyba ,że mój rozbryzgujący się mózg zachlapie mu buty.

Z tego wszystkiego tak naprawdę to nurtuje mnie tylko jedno pytanie – co sobie myśli Jarek i co wykombinuje na czas wyborów prezydenckich, bo bądźmy szczerzy – PiS to tylko i wyłącznie od początku do końca Jarek, więc to co on wymyśli jest tam świętym prawem. Opcje ma moim zdaniem dwie – wystartować sam, wykorzystać nastrój straty jaki się wywiązał u wielu bądź co bądź naiwnych ludzi i stwierdzić, że będzie kontynuatorem polityki brata. Przyznam, ze byłoby to straszne, ale efekt wcale nie byłby taki pewny. Druga opcja to wystawić kogoś innego (np. Ziobrę) i szybko mu dorobić jakąś kampanię prezydencką (zresztą kampanie prezydenckie będą słabe w tym roku, bo czasu mało), możliwe że również w oparciu o teksty w stylu kontynuacji polityki Lecha. To mogłoby być nawet straszniejsze, bo mogłoby się udać, a ja drugiego pod rząd prezydenta z PiSu to nie przeżyję.

Z drugiej strony trochę mi żal Komorowskiego, bo spadły na niego prezydenckie obowiązki trochę wcześniej niż planował i to w dość niefajnych okolicznościach. Przyznam się, że ja jako stary tchórz to na jego miejscu zrezygnowałbym z kandydowania. Na szczęście nie jest on mną i jeszcze takich słów nie wypowiedział (i dobrze by było gdyby tego nie robił), niestety Lechu zrobił mu niezłego psikusa i może stracić część poparcia na rzecz kandydata z PiSu. Naprawdę ciekaw jestem pierwszych sondaży wyborczych zaraz po zdjęciu żałoby, bo dziś nic nie jest pewne na 100%. Swoją drogą znalazłem jeden dobry powód dla którego Lechu mógł jednak żyć – byłby idealnym kontrkandydatem dla Komorowskiego. Komorowski mógłby go swobodnie roznieść w pył, a i niepewność byłaby mniejsza.

A z tego całego burdelu to najbardziej mi chyba żal dziennikarzy i załogi, bo oni tam byli w robocie, a nie na jakiejś cholernej wycieczce.

P.S. Dalej szukam pracy, już nastąpiło naprawdę poważne rozluźnienie kryteriów z mojej strony a tu ciągle nic. Chyba wezmę i się... zacznę uczyć nowych rzeczy, bo pewnie mam za słabe kwalifikacje.

Wybrałem się do prywatnego szpitala, żebyście wy nie musieli

Odzywam się po przerwie. W sumie co się dzieje w kraju i za granicą to chyba wszyscy wiedzą, nie ma więc sensu tutaj kolejny raz tego przypo...