Etykiety

C# (4) Disclaimer (2) Druk 3D (1) Komputery (10) O blogu (5) Opowiadanie (4) Osobiste (25) Polityka (22) Post odzyskany (36) Programowanie (4) Spostrzeżenia (41) wazektomia (1)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Druk 3D. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Druk 3D. Pokaż wszystkie posty

25 stycznia 2019

Science fiction w Twoim domu.

Jestem wielkim fanem SF, a w szczególności Star Treka (sorki drodzy miłośnicy Gwiezdnych Wojen - je też uwielbiam, ale to jednak bardziej fantasy niż SF - deal with it). Spośród wszystkich Star Treków najbardziej ukochałem sobie The Next Generation (Discovery też jest niezłe, ale nie miał jednej fajnej rzeczy, która była w TNG) i niesamowitą technologię, którą nam pokazywał. Najfajniejsze trzy (w kolejności od najfajniejszego, do ociupinkę mniej fajnego od najfajniejszego), to holodek, gdzie można było przeżywać najróżniejsze przygody - póki co musimy zadowolić się VR - transporter, który mógł przenosić materię na duże odległości w mgnieniu oka, choć obecnie znane nam prawa fizyki wykluczają powstanie takiego urządzenia, oraz replikator, który mógł stworzyć dowolną nieożywioną materię - w tym organiczną. I właśnie realizacji tego ostatniego urządzenia jesteśmy najbliżej.

Oczywiście jak to zwykle w bajkach bywa replikatory, z którymi możemy się zetknąć dziś nie mają absolutnie nic wspólnego z tymi z ST:TNG - tamte konwertowały energię na materię, nasze póki co nie potrafią zmieniać jednej substancji w inną. Mowa tutaj o drukarkach 3D. Już w tej chwili istnieją drukarki, które w kilku technologiach drukują plastik, czekoladę, czy szkło. Jeszcze 10-15 lat temu były to niesamowicie drogie urządzenia do zastosowań naukowych czy przemysłowych. Miały umożliwiać szybkie i tanie (w wielu wypadkach na pewno nie to pierwsze, a i z tym drugim różnie bywa) wytworzenie prototypu, który można było przetestować nie tylko na ekranie komputera, ale po prostu w rzeczywistości. Pierwsze wydruki o których słyszałem (i które miałem w ręku jakieś 12 lat temu) powstawały z żywicy światłoutwardzalnej - w wannie z żywicą lasery ultrafioletowe warstwa po warstwie tworzyły obiekt. Nie mniej jednak sama technologia jest trochę starsza, o czym możecie poczytać sobie tutaj.

Dziś mamy jednak rok 2019, oraz dzięki AliExpress możliwość kupowania bezpośrednio od producenta tanich, budżetowych drukarek 3D. W krótkim czasie z korporacyjnych laboratoriów sprzęt ten przewędrował pod strzechy tracąc bardzo dużo ze swej ceny i niewiele z możliwości. Sam od niedawna zostałem dumnym posiadaczem takiej drukarki, choć byłem zbyt niecierpliwy aby czekać na dostawę z Chin i kupiłem ją na naszym rodzimym portalu aukcyjnym (nawet się opłacało, bo dorzucili dwie szpule materiału do drukowania, który idealnie “zasypał” różnicę w cenie, no i dostawa w 3 dni). W tej chwili jestem zajęty drukowaniem części do swojego robota, co nawet nieźle mi idzie.

Samo drukowanie części jest procesem dość długotrwałym - urządzenie mam zwykle tak zaprogramowane, aby grubość nanoszonej warstwy wynosiła 0.1 mm, czyli każdy mm w górę to 10 warstw. Można ustawić większe wartości - zmniejsza to czas wydruku, ale ma też duży wpływ na jego jakość. 0,1 mm to nie jest szczyt możliwości tego urządzenia - potrafi drukować i 0,06mm warstwy, ale już nie przesadzajmy. Na szczęście nie wymaga ciągłej kontroli - zwykle najbardziej ryzykowna jest pierwsza warstwa, ponieważ może się odkleić co uniemożliwia poprawne nałożenie pozostałych warstw i cały model jest do wyrzucenia. Kolejne warstwy nie są już aż tak podatne na zepsucie i do tej pory nie zdarzyło mi się abym musiał przerywać wydruk np. w połowie jeśli tylko pierwsza warstwa się udała. Nie mniej jednak teoretyczna możliwość istnieje dlatego warto czasem zajrzeć czy wszystko idzie cacy.

Bardziej upierdliwe z kolei jest projektowanie części. Co prawda oprogramowanie generujące kod dla drukarki jest w stanie dołożyć w odpowiednich miejscach “łatwoodłamywalne” podpory, ale po pierwsze jest to stracony materiał, a po drugie stracony czas. Dlatego projektując części trzeba mieć na uwadze cały czas ograniczenia jakie wynikają z tej technologii. I tak zawsze trzeba pamiętać, że idziemy od dołu, do góry, że kąty poniżej 45 stopni do podłoża będą wymagać dodatkowych podpór, wreszcie trzeba pamiętać o tym, że materiał z drukarki nie ma takich samych właściwości we wszystkich kierunkach. Dużo łatwiej jest uszkodzić część jeśli siła działa równolegle do płaszczyzny warstw. Co więcej - przynajmniej w przypadku mojej taniochowatej drukarki osie poziome są o wiele mniej dokładne od osi pionowej (być może jest to problem z naciągiem pasków zębatych - jeszcze nie weryfikowałem). I nie ma lekko - jeśli Twój wydruk ma być zrobiony porządnie to trzeba to wszystko wziąć pod uwagę. Z rzeczy, które z kolei ułatwiają życie - można łatwo samemu określić stopień wypełnienia modelu podporami. Typowo tylko 20% wnętrza modelu jest wypełniona - najczęściej przestrzenną konstrukcją, która znacząco zmniejsza wagę nie zmniejszając jakoś dramatycznie wytrzymałości, choć oczywiście nie ma porównania z pełnym modelem.

Bardzo ciekawym aspektem jest też fakt, że na jakość wydruku może mieć wpływ również tzw. slicer, czyli program, który tnie nam model na poszczególne warstwy i generuje kod programu CNC dla naszej drukarki. Co ciekawe dostępnych jest co najmniej kilka takowych, darmowych narzędzi dających bardzo dobre rezultaty. Równie dobrze wygląda kwestia programów do tworzenia modeli 3D w dającym się wydrukować formacie - dostępnych jest całkiem sporo darmowych rozwiązań o różnym stopniu zaawansowania (zarówno narzędzia jak i umiejętności wymaganych przez użyszkodnika).

Duża rozpiętość cenowa modeli drukarek 3D przeróżnych klas i pracujących w najróżniejszych technologiach i z przeróżnym obszarem roboczym powoduje, że każdy może dziś znaleźć sprzęt dla siebie - możliwie najbardziej spełniający jego wymagania przy dostępnym budżecie (chyba, że będzie wymagać super dokładności, w olbrzymiej przestrzeni roboczej i to jeszcze szybko i tanio - wtedy można rzeczywiście przeżyć pewne rozczarowanie). Co więcej - w internetach dostępna jest masa części zamiennych pozwalających bardzo mocno przebudować swój sprzęt przyprawiając go o parametry o jakich nie śniło się jego konstruktorom, a w kilku wypadkach można sobie nawet takie części wydrukować.

Krótko mówiąc - jeśli tylko masz ochotę możesz już dziś mieć w domu odrobinę science fiction.

P.S. Nawet pisząc ten tekst coś drukowałem.
P.S.2 Mój robot ma już prawie wszystkie części na pokładzie i jest szansa, że na wiosnę przejdzie publiczną prezentację.

Wybrałem się do prywatnego szpitala, żebyście wy nie musieli

Odzywam się po przerwie. W sumie co się dzieje w kraju i za granicą to chyba wszyscy wiedzą, nie ma więc sensu tutaj kolejny raz tego przypo...