11 stycznia 2022

Troszkę minęło...

No cóż - jakby nie patrzeć, to czas płynie nieubłaganie. Wirus zbiera żniwo, rządzący udają, że już dawno go zwyciężyliśmy i dają nam prezent w postaci "polskiego wału", który na dodatek parę dni po wejściu w życie jest już gorączkowo łatany. Czyli krótko mówiąc: nowy rok, stary syf.
Miniony rok, to jednocześnie porażka i zwycięstwo nauki. Zwycięstwo, bo nauka stworzyła szczepionkę (a nawet kilka) na to szpiczaste gówno, które męczy nas od dwóch lat, porażkę, ponieważ tak wielu ludzi nie chce zrozumieć, że jej przyjęcie jest jednym z warunków szybszego powrotu do normalności.

Zresztą - jeśli tylko ktoś to czyta, to wszystko to już wie, bo tam był. Nie był zaś w mojej strefie osobistej, w której dla odmiany nie dzieje się nic (co akurat nie jest złe, bo nie każda zmiana jest na lepsze). Najbliższa moja rodzinka póki co uniknęła wirusa, straciłem kilka osób z nieco dalszej na jego rzecz i nie, nie obrazili się na mnie, tylko zwyczajnie kopnęli w kalendarz.

Tak czy siak istnieje pewna, niewielka szansa, że reanimuję tego bloga po tej rocznej zapaści. Całkowity brak odwiedzających, do tego zresztą kompletnie niezależny od tego czy ukazują się kolejne wpisy, czy też nie bardzo niestety nie zachęca, no ale może się uda.

P. S. Żyjcie długo i pomyślnie i niech Moc będzie z wami.

„Obrażać też trzeba umieć!”

W zasadzie ten jeden cytat wystarczyłby za cały wpis. Nie wiem, czy w tym ukopanym kraju uchował się jeszcze ktokolwiek powyżej 25 roku życi...