27 grudnia 2019

Wynurzenia po świętach

Dobra, były sobie święta i jak zwykle o tej porze można je spokojnie uznać za zakończone.

Bardziej mnie martwi chęć pisuarów do wprowadzenia ustawy kagańcowej, bo stąd już tylko niewielki krok, do zakazania krytyki jedynej i słusznej partii przez wszystkich obywateli tego państwa z dykty. JA pierdolę - naprawdę bardzo dziwne jest to, że ktoś jest w tym grajdołku w stanie jakoś funkcjonować. O normalności tego rozwiązania nawet nie chce się wspominać.

W tym kontekście szczególnie bolesny jest fakt olania głosowania w komisji przez polityków opozycji - nie po to was warchoły wybierałem, żebyście mi tu teraz nie robili wszystkiego co tylko jest fizycznie możliwe, aby powstrzymać jarozbawa i ta jego hałastrę przed robieniem tego rodzaju głupot. Dopiero ujebanie kończyny (tylko istotne, gdy rana jeszcze krwawi), terminalne stadium raka, albo coś tak przyziemnego jak śmierć zwalnia was w moich oczach z tego obowiązku.

Nie wiem jak oni to robią, że słupki tak wysoko udaje im się utrzymać - bo nie wierzę, że wszystkie te liczby biorą się z zachłyśnięcia się narodu pińćset plusem. Czyżbyśmy byli narodem aż tak bardzo patentowanych debili? Przecież jak tak dalej pójdzie, to spełni się “wypierpol” Tuska i będziemy pierwszym krajem wyjebanym z UE, a trzeba pamiętać, że bez UE zabraknie nam naprawdę potężnej ilości pompowanych w nas pieniędzy i skończy się budowanie nowych dróg i wielu innych inwestycji zbliżających nas do cywilizacji. Jak komuś to przeszkadza niech się wybierze na do Moskwy (bo sami Rosjanie twierdzą, że cywilizacja u nich to tylko w Moskwie) i zobaczy jak tam wygląda życie. Smutne, szare i beznadziejne, z infrastrukturą budowaną według partyjnego widzimisię i służącą realizowaniu doraźnych celów politycznych. U nas naprawdę jest o wiele, wiele lepiej. Niestety już niedługo nie będzie.

Myślicie, że u nas będzie inaczej? Jesteście w błędzie - metody jarkacza, to metody autorytarne. Jak dotąd wszystkie tego typu reżimy wprowadzały zakazy zgromadzeń (u nas to np. ustawa miesięcznicowa, dająca pierwszeństwo obchodom miesiączek smoleńskich, bo cykliczne). Reżimy nie lubią też, gdy ktoś, kto ma jakiś posłuch u ludzi wytyka im działania niezgodne z prawem, którego jeszcze nie udało im się zmienić pod siebie - stąd też i ustawa kagańcowa. Kolejne kroki, to dalsze ograniczanie zgromadzeń, przejęcie ogólnokrajowych mediów, scentralizowane dostępu do międzynarodowego internetu, aby można go było szybko i łatwo wyłączyć, potem już takie drobiazgi jak monitorowanie całości komunikacji w celu oczywiście ochrony stabilności państwa, czy walki z terroryzmem, czy innych tam wydumanych pierdół. A potem? Potem już zwykła dyktatura. Zastanawiam się po kiego chuja jarozbaw to robi. Przecież on ma już 70-tkę na karku i nawet jeśli uda mu się zrealizować ten plan, to wiele z niego nie skorzysta. Dla dobra kraju nie robi tego na pewno, bo dobre dla naszego kraju jest przyklejenie się do zachodu.

Oczywiście szanse na to, że zachód by kiedykolwiek nadstawił za nas karku są bardzo nikłe, nie mniej jednak można stamtąd ściągnąć pieniądze i wzorce jak je pomnażać. I zbroić się, bo wojna z Rosją to jest kwestia czasu. Przy naszym marnym uzbrojeniu, fatalnym wyszkoleniu, całkowitym rozpieprzeniu armii i wywiadu przez człowieka, który podobno nawoływał do tego, żeby kochać Związek Radziecki. Po tym jak zniechęciliśmy do siebie właściwie każdego na arenie międzynarodowej (sorki, ale Węgrzy Orbana nie stanowią jakiejś liczącej się siły). Biorąc pod uwagę fakt, że obecny prezydent USA raczej nie będzie chętny do wysłania amerykańskich żołnierzy, aby bronili nas przed kimkolwiek jesteśmy dla Wladimira bardzo łatwą zdobyczą. Gdyby chciał, mógłby pewnie w tydzień od podjęcia takiej decyzji zająć Warszawę - co więcej, dzięki polityce ponownego skupienia wszystkiego znowu w stolicy nie musiałby zdobywac żadnego innego miasta, aby rozłożyć na łopatki całą naszą państwowość.

I podejrzewam, że Putin czeka po prostu aż jarozbaw przegnie pałkę, aby nas siłowo od niego wyzwolić.

No dobra, trochę mnie fantazja poniosła z tymi ostatnimi akapitami, nie mniej jednak zagrożenie nie jest wyssane z palca.

P.S. Życzę jarkaczowi, aby kolano bolało go tak bardzo, żeby nie mógł już więcej nic zepsuć w polskiej polityce.

„Obrażać też trzeba umieć!”

W zasadzie ten jeden cytat wystarczyłby za cały wpis. Nie wiem, czy w tym ukopanym kraju uchował się jeszcze ktokolwiek powyżej 25 roku życi...