3 marca 2018

Święta w nowym wydaniu. (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2011-12-24

Ach cóż to jest za końcówka roku. Najpierw szukanie autka dla żony (co de facto zakończyło się naszą własną wersją „zakupu kontrolowanego”), do tego jeszcze kilka kłopotów z młodym, bo naszej pediatrzycy wydawało się, że chłopak jest opóźniony ruchowo (a po prostu chłopak się rozwija w swoim tempie). Z szukania wyszło, że: Toyota Yaris z roku 2001 ma promień skrętu tankowca i moc komara, ciężko znaleźć Corsę, która nie jest w jakiś sposób podejrzana, Micra jest jednak tak mikra jak ją piszą, Peugeot 206 mimo swojej wielkości jest dość ciasny w środku, Clio choć młode wiekiem potrafi być strasznie zużyte jeśli jeździło jako autko flotowe. Pięknie za to sprawują się tzw. „trojaczki”, czyli Aygo, 107 i C1. Jeśli najdzie mnie wena, może zrobię z tego kolejną notkę z cyklu „licencja na testowanie”, ale raczej się na to nie zanosi. Jeśli zaś idzie o młodego, to dobrze, że w tej chwili śpi. Czasami człowiek aż tęskni do tego jak chłopak był tylko małym pełzakiem, który ledwo odrywał górne kończyny od poziomu podłogi. W tej chwili potrafi już ściągnąć niemal wszystko ze stołu, co tylko trafi w ten nieszczęsny zasięg jego małych łapek. Cierpią na tym głównie nasze komórki i wszystkie piloty. Jest szansa, że młody do swoich urodzin będzie już sam chodził. I tyle by było z jego opóźnienia. W dwa tygodnie wszystko nadrobił.

No ale miało być o świętach. W końcu dzisiaj mamy (jeszcze) wigilię. Jeśli ktoś jeszcze pamięta, to pięć lat temu pisałem raczej o tym, że niespecjalnie lubię święta, na szczęście wysiłki mojej żony aby to zmienić nieoczekiwanie przyniosły rezultaty. Paradoksalnie pomogła jej w tym śmierć mojego ojca, który pożegnał się z nami pod koniec stycznia. Nie pojechaliśmy do niego na wigilię. Bracki, który siedzi sobie w krainie Irlandią zwaną ściągnął do siebie moją Matkę, więc nie mam jej na głowie. Teściowie w zasadzie jakoś ani się do nas nie wpraszali, ani nie próbowali nas ściągnąć do siebie (szwagier trochę próbował, ale odmówiliśmy). Wszystko to zaowocowało tym, że tą wigilię spędziliśmy tylko w trójkę. Jedzonko w dużej części przygotowaliśmy wczoraj, dzisiaj za to dałem ciała z rybą, nie mniej jednak nie było z tym najmniejszego problemu, bo robiliśmy tylko dla siebie, więc nie trzeba się było tak spinać. Ogólnie wyszło spokojnie i super. Nikt się nie spóźnił, młody dostał wigilijną porcję mleka i całą kolację przespał. Potem były jak zwykle prezenty. Życzyłbym sobie zawsze takich świąt, choć wiem, że to raczej niemożliwe. Co prawda obecną chwilę miałem spędzić z żoną no powiedzmy trochę inaczej, ale młody stawiał zbyt duży opór przy próbach położenia go spać, więc żonka padła razem z nim, a ja klepię ten tekst.

Trochę dałem ciała z prezentami. Zawsze się starałem, żeby były albo zgodne z zamówieniem, albo dobrze dopasowane, a tym razem zapomniałem kupić żonie drobiazgu na mikołajki, dostała więc z tej okazji płytę, którą zamówiła sobie na dzisiaj. Na gwiazdkę dostała więc: kapsel od wlewu płynu do spryskiwaczy, polską instrukcję obsługi do jej autka, a także prostownik i darmowe ładowanie akumulatora, który przez drobne niedopatrzenie udało jej się rozładować. Możecie mi wierzyć, że co się namęczyłem z tym akumulatorem to moje.

Jeszcze a propos świąt. Mimo że ludzie narzekają, że komercjalizacja tego święta przekracza wszelkie granice, to ja muszę się przyznać, że ostatnimi czasy albo się wyjątkowo uodporniłem, albo jakoś z roku na rok specjalnych świątecznych reklam jest mniej. Do tego praktycznie nie zauważyłem żeby w tym roku w sklepach pojawiały się świąteczne dekoracje. Nawet „Last Christmas” nie usłyszałem w radiu. Tylko jeden gówniarz śpiewający „Cicha Noc” zakłócił jedno z moich popołudni i do tego jakoś w środę, czyli nawet dość blisko świąt (swoją drogą – czy oni znają tylko tą jedną kolędę? ). Do tego jakoś nie trafiłem ani na Kevina, ani na Szklaną Pułapkę ani dziś, ani w zapowiedziach na kolejne dni. Czyżby polskie Święta się zdekomercjalizowały? Byłby to chyba ewenement na skalę światową. Nie mniej jednak jak już wcześniej wspomniałem może po prostu wyjątkowo się uodporniłem i do tego cierpię na wybiórczą ślepotę.

P.S. Wesołych Świąt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Obrażać też trzeba umieć!”

W zasadzie ten jeden cytat wystarczyłby za cały wpis. Nie wiem, czy w tym ukopanym kraju uchował się jeszcze ktokolwiek powyżej 25 roku życi...