3 marca 2018

10 kwietnia (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2011-04-12

Dokładnie 10 kwietnia 2010 roku sprzedałem swoje pomarańczowe Lambo (a co? myśleliście, że będzie o „kaczce po smoleńsku”?). Nieodżałowanej pamięci autko moje pewnie hula sobie gdzieś po wioskach województwa siejąc strach i grozę w sercu nowego właściciela. I to w zasadzie wszystko co pamiętam z tego dnia.

No dobra, żartuję, pamiętam nieco więcej i zastanawiałem się jak przebiegać będzie pierwsza rocznica owego wypadku. Na szczęście było znacznie lepiej niż się spodziewałem, bo po całej tej zeszłorocznej żałobie, która była głównie na pokaz, obawiałem się, co najmniej jednodniowej powtórki, ale by mi to zupełnie umknęło, gdyby nie to, że wieczorem, przypadkiem trafiłem na jakieś przebitki na TVN-ie i szybko je przełączyłem. No i jeszcze syreny rano zawyły i przyznaję, skojarzyłem od razu o co tam z nimi chodziło. Tyle ze smoleńska zostało w ostatnią niedzielę.

Nie pokuszę się tym razem o jakąś pełniejszą analizę faktów zebranych o tym co robili politycy różnych partii, bo zwyczajnie od dłuższego czasu nie potrafię codziennie znaleźć tej chwilki aby zaktualizować swój stan wiedzy na temat bieżących wydarzeń. Najwygodniej byłoby mi zwalić winę na mojego synka, że zajmuje mi tyle czasu, jednak w praktyce to chyba ja raczej zajmuję jego czas, bo jakoś ciężko mi się od niego odkleić (z drugiej strony jakoś tak schizofrenicznie chciałbym, aby umiał się zająć sobą sam).

Wypłynę więc na mieliznę przypuszczeń i domysłów – popartych szczątkowymi informacjami, które w jakiś tam sposób do mnie jednak się przebiły. Domyślam się, że PiSuary jak zwykle robiły borutę gdzie się da. Podobno nawet Małysz to skomentował. O rosyjskich mediach nie wspomnę. Podobno znowu była jakaś awantura pod Pałacem Prezydenckim (szczegółów nie znam i nie garnę się do nich). Co wiem na pewno, to fakt, że mieliśmy w związku z wypadkiem w Smoleńsku co najmniej trzy różne wersje obchodów rocznicy tego wydarzenia. Państwowe, PiSuarowe i rodzin ofiar. Rozumiem to ostatnie, bo sam ostatnio przeżyłem poważną dla mnie stratę. Rozumiem te pierwsze, bo zwyczajnie wypada. Nie rozumiem tych środkowych. I podobnie jak rodziny pomordowanych w Katyniu nie rozumiem po co się łączy wypadek samolotowy ze zbrodnią ludobójstwa z początku II Wojny Światowej.

Jarek w kwestii tych wydarzeń zachowuje się strasznie dziwnie. Z jednej strony oskarża na lewo i prawo swoich obecnych politycznych oponentów próbując zbić na tym jakiś kapitał polityczny, z drugiej strony nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek trafił na jakieś jego słowa o takich naprawdę osobistych odczuciach odnośnie tej sprawy (jak ktoś ma linka do czegoś takiego proszę o podrzucenie w komentarzach). Z jednej strony grzmi i gromi, że taka strata i oszustwo, z drugiej gra twardziela po którym wszystko to spłynęło jak po nomen omen kaczce. Wydaje się też, że Jarek jest sfrustrowany i to przepotężnie, że nie udało się zbić kapitału politycznego na tych wydarzeniach, ale tak naprawdę uwziął się na to i na dzień dzisiejszy wygląda to tak, jakby jedyne co miał do zaoferowania jako prezes największej partii opozycyjnej w niemałym przecież kraju to dalsze babranie się w kwestiach nieistotnych, lub ewentualnie rzucanie co jakiś czas populistycznych hasełek (a sam nie pamięta że jest w znacznej mierze współautorem dzisiejszej dziury budżetowej). Nie żebym ostatnimi czasy nie znielubił trochę PO, ale opozycję mamy jeszcze gorszą.

Jak już tak sobie jeżdżę po Jarku to jeszcze chciałbym poruszyć inną kwestię z nim związaną. Mianowicie słynna wyprawa do sklepu. Nie ma oczywiście sensu drwić z niego przy tej okazji (no dobra, jest sens, ale mi się nie chce), ale jego całkowita nieporadność w tak prostej sytuacji życiowej o czymś świadczy. Świadczy o tym jak bardzo oderwany jest od problemów zwykłych ludzi. Nie wie co to jest życie przeciętnego Kowalskiego (chociaż podobno najwięcej w Polsce jest Malinowskich), a pretenduje populistycznymi hasełkami do miana jego obrońcy. Sytuacja jest o wiele gorsza – takich polityków mamy naprawdę dużo od prawa do lewa. To jest straszne, że rządzą nami ludzie, którzy dorwali się do koryta 20 lat temu i do tej pory nie chcą odpuścić.

Wiem, że notka ta jest marnej treści i jakości, zalatuje grafomanią i w ogóle nie powinna znaleźć się w internecie. Nie mniej jednak się znalazła.

P.S. Młody dobrze rośnie i wszyscy mówią, że jest do mnie podobny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znowu roczna przerwa?!

 Zupełnie przypadkiem postanowiłem dziś zajrzeć na te zgliszcza, które kiedyś były blogiem i zorientowałem się, że już od roku nic nie napis...