Oryginalnie opublikowany 2011-06-25
Media ostatnimi czasy w kółko i bez przerwy bombardują nas nowymi wieściami na temat bankrutującej Grecji. Mimo to, mogę się założyć, że spora część ludków, którzy o tym informują, a przede wszystkim zdecydowana większość ludków, którzy mają być tego odbiorcami nie ma zielonego pojęcia o co kurde chodzi. Do niedawna było tak też i ze mną, aż w końcu wraz z małżowiną moją zaczęliśmy się nad tym zastanawiać.
Normalnie, gdy bankrutuje firma, to wyprzedaje się jej majątek, żeby pokryć długi, albo wprowadza zarząd komisaryczny, który ma na celu to samo. Czyli sprawa jest raczej prosta. Jak to się jednak odbywa w stosunku do państwa? Czy do państwa (w tym wypadku Grecji) może wkroczyć komornik i sprzedać powiedzmy – miasto (np. Ateny)? A jak tak, to kto by je kupił i co by się stało z jego mieszkańcami? Sytuacja rodzi tyle pytań, że aż nie za bardzo wiadomo jak choćby w przybliżeniu odpowiedzieć na większość z nich, łatwiej jest więc stwierdzić, że taka sytuacja raczej nie będzie mieć miejsca (chociaż carska Rosja sprzedała kiedyś Hamerykanom Alaskę...). Czyli co? Zarząd komisaryczny? Mogliby zacząć od np. restrukturyzacji, powiedzmy mogliby zwolnić wszystkich emerytów i rencistów jako nie przynoszących dochodu, zlikwidować nie przynoszące bezpośredniego dochodu edukację i służbę zdrowia, względnie ją sprywatyzować, zacząć wynajmować wojsko jako najemników aby zdobyć dodatkowe fundusze... Nie, to też jest trochę dziwne.
Nie mniej jednak analogia do firmy jest jeszcze jedna – jeśli splajtuje firma, to potem jej nie ma. Czy na terytorium Grecji zapadnie anarchia, stanie się białą plamą na politycznej mapie Europy, a może zwyczajnie podzielą się nią sąsiedzi? Macedończycy (czy też jak wolą Grecy – Mieszkańcy Byłej Republiki Jugosłowiańskiej Macedonii) na pewno by się ucieszyli, bo mogliby się wreszcie trochę odegrać na nie uznających ich od lat Grekach (jak znacie jakiegoś Greka, to zapytajcie go o to, ale podpowiem wam, że chodzi głównie o nazwę Macedonia). Nie mniej jednak coś mi mówiło, że te rozważania też idą w ślepą uliczkę.
Ruszyłem więc do wujka Google po pomoc. Wujek wypluł wiele wyników, ale tylko cztery przeczytałem i tylko trzy mi się spodobały. Ten i ten, a i jeszcze ten, co prawda pochodzą sprzed dwóch lat i wtedy jeszcze bankructwo kraju strefy Ojro było nie do pomyślenia, nie mniej jednak w miarę krótko i treściwie opisują co się może przydarzyć Grecji, której sytuacja do złudzenia przypomina scenariusz, który kilka lat temu przeżywała Argentyna. Pikanterii sytuacji dodaje fakt, iż Grecy nie zarządzają sami swoją walutą, nie mogą więc ani dodrukować sobie pieniądza, ani zmniejszyć jego wartości. Nie będę powtarzał już tego co tam jest napisane, a jedynie zachęcam do lektury.
Jest jednak coś, czego wszyscy analitycy świata nie biorą pod uwagę, a co w czasie mojego krótkiego pobytu w Grecji parę lat temu udało mi się dowiedzieć. Grecy to w dużej części patentowane lenie. Mają tam od zarąbania zabytków z epoki helleńskiej i prawie żadnego z nich nie wykopali sami. Wykopywali je Niemcy, Francuzi i chyba Włosi, a oni sami jak już było gotowe tak ze ¾ roboty wpadali z szumem, że to ich zabytki i oni tu teraz będą kopać. Oczywiście nie kopali dalej. Jest też sprawa z pewnym mostem, co do położenia którego niestety pamiętam tylko tyle, że jeden z jego końców był na Peloponezie. W każdym razie zajebiście potrzebny Grekom most, którego też sobie sami nie postawili. Postawiło go Grekom pewne konsorcjum zrzeszające inne kraje Europy Zachodniej, i Grecy go teraz spłacają (mieli chyba na to trzydzieści lat). Do tego Grecy mają sjestę. Przez cały rok, a tylko latem jest tam nieznośnie gorąco. Ostatnia rzecz, która nie poprawia ich sytuacji, a o której dowiedziałem się stosunkowo niedawno to coś, co najbardziej doprowadza mnie do szału w Polakach – roszczeniowa postawa wobec państwa. Myślicie, że tacy ludzie zrezygnują z czegokolwiek? Nigdy w życiu!
Tak sobie rozpatrując to wszystko zastanawia mnie, czy Grecja skończy jak Nauru (mało prawdopodobne) czy raczej skłoni się w kierunku Argentyny?
P.S. Tylko sobie nie myślcie, że nie lubię Greków. Jako ludzie są bardzo fajni, ja tylko nie chciałbym ich mieć za pracowników.
Moje małe miejsce w sieci, gdzie wylewam z siebie swoje żale, ale tez i próbuję pokazać światu co mi się w nim podoba. Zalecam przeczytanie disclaimera - w którym opisuję zasady odnośnie przytaczanych przeze mnie faktów.
Etykiety
C#
(4)
Disclaimer
(2)
Druk 3D
(1)
Komputery
(10)
O blogu
(5)
Opowiadanie
(4)
Osobiste
(24)
Polityka
(22)
Post odzyskany
(36)
Programowanie
(4)
Spostrzeżenia
(41)
wazektomia
(1)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Znowu roczna przerwa?!
Zupełnie przypadkiem postanowiłem dziś zajrzeć na te zgliszcza, które kiedyś były blogiem i zorientowałem się, że już od roku nic nie napis...
-
Oryginalnie opublikowany 2009-10-21 Do napisania poniższej notki zachęcił mnie artykuł przedrukowany na WP. W życiu spotkałem kilku zwo...
-
Kilka dni temu po raz pierwszy od 30 lat (prawie co do dnia, bo ostatni raz byłem tam latem 1988 roku) nogi moje nie tylko trafiły do Zakopa...
-
Jestem wielkim fanem SF, a w szczególności Star Treka (sorki drodzy miłośnicy Gwiezdnych Wojen - je też uwielbiam, ale to jednak bardziej f...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz