3 marca 2018

„Wasze matki, wasi ojcowie” (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2013-06-20

Taaaak, tytuł od razu sugeruje o czym ma być. Przyznaję się więc do konformizmu i postanowiłem sam wypowiedzieć kilka słów w tej jakże ostatnio popularnej materii. Serial o podobnym tytule jak moja notka zdaje się widziało kilka milionów Polaków - w tym i ja (no dobra, umknął mi początek pierwszego odcinka). Było to pierwsze moje spotkanie z filmem realizowanym przez Niemców o II WŚ, byłem trochę ciekaw jak oni to widzą (bo że widzą to inaczej niż my to nie ulega żadnej wątpliwości). Notka zawiera całkiem sporo elementów spoilera, jeśli więc ktoś chciał zobaczyć ten mini serial, a nie chce znać szczegółów może sobie spokojnie wrócić do tego tekstu później.

Chyba wszyscy wiedzą, że akcja serialu opowiada o piątce przyjaciół z Berlina i zaczyna się 1941 roku. I choć nasz wrodzony, narodowy mesjanizm każe nam uważać za początek II WŚ 1 września 1939, to jednak reszta świata woli 1940, a jeszcze inna 1941 rok. No cóż. Wbrew chęciom wielu z nas nie jesteśmy pępkiem świata. Wracając jednak do meritum tego akapitu – jednym z piątki jest Żyd, co wydaje się raczej mało prawdopodobne w hitlerowskich Niemczech w 1941. Mało prawdopodobne nie oznacza jednak niemożliwe, a przecież nie jeden film przedstawia wydarzenia nie tylko mało prawdopodobne, ale i wręcz sprzeczne z wszelkimi prawami fizyki. Takie już są uroki filmu. Nie mniej jednak to właśnie perypetie Żyda wzbudziły w Polsce największe kontrowersje, ale o tym później.

Kolejni dwaj bohaterowie serialu to bracia i zarazem żołnierze wermachtu, z których starszy jest oficerem. Dla mnie akurat ich perypetie były najciekawsze, bo pokazują ich wewnętrzną przemianę. Starszy, początkowo jest przekonany o słuszności prowadzenia wojny z ZSRR i wierzy w rychłe zwycięstwo na Armią Czerwoną. Młodszy czuje się trochę zmuszony do uczestnictwa w całym tym cyrku i nie akceptuje wszystkich okrucieństw wojny, z mordowaniem cywili na czele. Pod wpływem wydarzeń sytuacja się zmienia. Starszy (że też kurde nie zapamiętałem jego imienia...) coraz bardziej zaczyna dostrzegać bezsens walki, natomiast młodszy staje się zimnokrwistym mordercą, który na rozkaz zabije nie tylko wrogiego żołnierza, ale też i cywila, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Starszy po bitwie pod Stalingradem dezerteruje (choć szybko zostaje złapany i wcielony do batalionu karnego), natomiast młodszy mimo iż mógł wrócić do Berlina po postrzale w klatkę piersiową po rekonwalescencji postanawia wrócić na front. Jest właściwie wrakiem człowieka, który żyje już bardziej tylko odruchowo, a rozkazy wypełnia beznamiętnie jak automat. Jedyny moment, kiedy można go posądzić o jakieś bardziej ludzkie odruchy, to ten, gdy w Polsce spotyka kolegę Żyda i zamiast go zabić posyła kulkę swojemu oficerowi, który zaszedł kolegę od tyłu. Jego historia jest tym bardziej dramatyczna, że i on zaczyna wreszcie ponownie dostrzegać bezsens wojny, gdy na kilka dni przed jej końcem wyrusza na patrol z jakimś dziadkiem i dwoma dwunastolatkami. Ginie pokazując gówniarzom, że wojna to nie zabawa. Starszy braciszek z kolei tuż przed klęską wermachtu idąc w ślady młodszego brata (może scenarzyście zabrakło już pomysłów?) zabija oficerka, który prowadził jego karny batalion i ponownie dezerteruje. Do Berlina wraca już po zakończeniu wojny.

Na szczęście piątka przyjaciół nie oznacza piątki gejów. Panowie mieli więc do towarzystwa dwie koleżanki. Jedna z nich została pielęgniarką na froncie, natomiast druga... delikatnie rzecz ujmując dupczyła się z oficerem gestapo, żeby wydupczyć dla Żyda pozwolenie na wyjazd z deutschlandów.
Dziewczyna co została pielęgniarką niestety nie popisuje się miłosierdziem denuncjując żydowską lekarkę, którą sama zatrudniła do pomocy przy opatrywaniu rannych (ok, początkowo nie wiedziała, nie tylko o tym, że to lekarka, ale też i że żydówka – wzięła ją za obytą pielęgniarkę). Początkowo jest nawet z tego dumna. Później nachodzi ją refleksja i przez resztę serialu próbuje zmyć swoją winę. Ogólnie postać mało ciekawa.

Z Piosenkarką sprawa miała się zgoła inaczej. Z jednej strony była dziewczyną kilkakrotnie wcześniej wspomnianego Żyda. Z drugiej strony kochanką gestapowca. Chciała wykorzystać drugiego, żeby pomóc pierwszemu. Załatwiła dokumenty, za to załatwiono jej występy dla żołnierzy na froncie wschodnim (nie była zadowolona). Zobaczywszy na własne oczy jak wali się front wschodni wraca (nie bez problemów) do Berlina. Tam wkurza swojego kochanka, za co on odwdzięcza jej się wpakowaniem do więzienia, a później plutonem egzekucyjnym. Podobnie jak postać pielęgniarki – mało ciekawa, choć bardziej dramatyczna.

Historia Żyda jest za to najbardziej wykręcona i nierealna z nich wszystkich. Gdyby nie on, serial pewnie przeszedł by w Polsce bez echa. Można więc powiedzieć, że to on narobił bigosu (który potem i tak pomylił z gulaszem). Po tym jak piosenkarka załatwiła mu papiery miał nawiać do USA i ściągnąć tam swoich rodziców. Niestety kolega gestapowiec postanowił mu to trochę utrudnić i nie tylko najpierw go aresztował, ale wręcz skierował go okrężną drogą. Do któregoś z niemieckich obozów zagłady na terenach polskich okupowanych przez III Rzeszę. Podróżując sobie niewygodnie w bydlęcym wagonie poznaje dziewczynę, Polkę (chyba Polkę, choć generalnie jej polski był bardzo słaby), z którą postanawia opuścić swoją nową, acz tymczasową niewesołą kompanię. Idzie im nieźle aż do czasu, gdy trafiają do stodoły pewnego chłopa, który chciał ich wydać Niemcom. Sytuację ratuje (teoretycznie) syn chłopa, który przekazuje ich dalej żołnierzom AK (z których najwyżej jeden mówił po polsku bez silnego akcentu). Dziewczyna ukrywa przed akowcami, że jej nowy chłopak to Żyd, choć ten ostatni nie wie dlaczego. Z czasem okazuje się, że akowcy do których trafił nie pałają specjalną miłością do starowierców. Można wręcz powiedzieć, że odnoszą się do nich z nieco więcej niż nieukrywaną niechęcią. I teraz dochodzimy do sceny, która tak bardzo zabolała co poniektórych. W czasie jednej z akcji partyzanci napadają na pociąg, w którym w bydlęcych wagonach przewożeni są ludzie w pasiakach. Jedno zerknięcie i już wiedzą, że to Żydzi, i że nie chcą ich z tych wagonów wypuścić bo „Lepszy martwy Żyd niż żywy”. „Nasz” Żyd początkowo nie chce się ujawnić, ale gdy partyzanci odchodzą na kilkadziesiąt metrów on zawraca, otwiera wagony i pozwala uciec ludziom w nich zamkniętym (koniec bulwersującej sceny, publiczność niemiecka wiwatuje, polska gwiżdże). W pierwszej chwili wydaje się, że partyzanci mają to w dupie, ale gdy akcja przenosi się do ich bunkra wyrzucają ze swojej brygady „naszego”. Okazuje się, że koleś kolejny raz miał farta, bo po kilku chwilach do bunkra wpada brygada młodszego z dwóch braci. Żyd chce wracać i pomóc swoim niedawnym kompanom, ale na swoje szczęście wpada na młodego, który najpierw ratuje mu dupsko (choć wcale nie było pewne, że go nie zastrzeli), a potem każe zjeżdżać, gdzie pieprz rośnie. Koniec końców Żyd ląduje w Berlinie tuż po zakończeniu wojny. Okazuje się, że jego rodzice wylądowali w jednym z obozów koncentracyjnych, piosenkarka nie żyje, a gestapowiec został urzędnikiem państwowym, który pomaga odbudować Niemcy po upadku III Rzeszy (oczywiście gestapowiec dalej jest gnidą).

Serial wielokrotnie pokazuje do jakich okrucieństw byli zdolni nie tylko żołnierze SS, gestapowcy, czy wermacht. Dostaje się też i po dupsku Ukraińcom i ich nazbyt gorliwym w pomocy niesionej okupantom komandach (też w jednej, krótkiej scenie, ale zawsze). Nikt w tym serialu nie okazał się być kryształowo czysty, każdy za to był ludzki. Niemcy pokazani w tym serialu są zarówno mordercami, tchórzami jak i bohaterami. Niektórzy są pełni nienawiści i nieomal religijnie wierzą w swojego wodza inni nie wahają się pod groźbą kary śmierci wprost mówić o tym, że mały koleś z wąs ma coś nierówno pod sufitem. Są tam ludzie mądrzejsi i głupsi. Słowem – cały przekrój niemieckiego społeczeństwa. Nic dziwnego – w końcu to niemiecki serial. Dziwię się zatem, że żądamy, żeby niemiecki serial o Niemcach opowiadał wielowątkowo o wszystkich narodowościach biorących udział w konflikcie. Rzeczywiście kontekst w jakim pokazano żołnierzy AK jest bardzo niefortunnie dobrany. Niestety jak pisałem na początku tego tekstu taka sytuacja nie była całkiem niemożliwa. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że w jednym oddziale to właśnie antysemici mieli najwięcej do powiedzenia. Zwłaszcza, że tuż przed II WŚ antysemityzm w Polsce zaczął się nasilać – co zresztą jest dość znanym faktem (polecam przeczytać cały artykuł – choć długi jest dość ciekawy, dla lubiących streszczenia niektóre ciekawsze wnioski z niego poniżej). Również po wojnie nie daliśmy starowiercom wytchnienia. Z około 3,5 mln Żydów zamieszkujących tereny II RP w przededniu II WŚ do jej końca dotrwał niewielki ułamek. Wraz z Żydami zamieszkującymi wcześniej inne europejskie kraje i ZSRR, którzy wybrali Polskę na swoje miejsce pobytu po II WŚ żydów zostało u nas około 200 tys. (nie wszyscy zginęli – część wyniosła się do Palestyny). Podczas gdy Izrael w latach 60tych XX wieku walczył z państwami arabskimi popieranymi przez ZSRR, nasz wielki wschodni brat kazał PZPR nienawidzić Żydów, dzięki czemu do końca PRL-u mogło ich zostać u nas tylko 5 tys. - resztę szykanowano tak długo aż nie wyjechali.

Przyznam szczerze, że nie rozumiem, dlaczego serial ten wzbudził tak wielkie kontrowersje. Amerykanie w swoich serialach dość często się z nas śmieją, czy wręcz opluwają i nikt nie robi z tego afery (np. „Dwóch i pół” - Charlie przeleciał Polkę, a ta zwaliła mu się w nagrodę z całą rodzinką – bo już czuła się jego żoną, „Elementary”, gdzie dwoje Polaków prowadziło pralnię, ale tak nieudolnie, że z daleko było widać, że to jakiś przestępczy interes, w „Jak poznałem waszą matkę” Barney twierdzi, że każdy dowcip o Polakach jest śmieszny, nawet jeśli nie umie się go opowiedzieć). Dlaczego do tamtego możemy mieć dystans, a do tego co wymyślą Niemcy już nie?
Ktoś wie?

P.S. Generalnie sam serial jak najbardziej da się oglądać. Wyprzedza o lata świetlne większość tego syfu co serwuje nam ostatnimi czasy rodzima kinematografia i seriale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znowu roczna przerwa?!

 Zupełnie przypadkiem postanowiłem dziś zajrzeć na te zgliszcza, które kiedyś były blogiem i zorientowałem się, że już od roku nic nie napis...