3 marca 2018

Copyrightsⓒ by Frustrat (post odzyskany)

Oryginalnie opublikowany 2014-12-21

Prawa autorskie to generalnie temat rzeka i konia z rzędem temu, kto zna wszystkie kruczki z nimi powiązane. Ja sam miałem kiedyś przyjemność uczestniczyć w semestrze zajęć poświęconych prawu patentowemu, prawom autorskim czy wreszcie ochronie znaków towarowych itp. Do napisania tej notki zabierałem się jednak od dość dawna i mam nadzieję, ze uda mi się przedstawić wszystkie moje argumenty w taki sposób, aby były nie tylko zrozumiałe ale i przyjęte (może kiedyś UE się do tego przychyli - zwłaszcza znając niechęć KE do Microsoftu czy Google’a…).

Ok. Zacznijmy od krótkiego zreferowania obecnego stanu mojej wiedzy na ten temat. Prawo autorskie osobiste do utworu przysługuje twórcy (to znaczy, że zawsze masz pisać kto jest autorem). Nadawane jest ono niejako z automatu. Do tego mamy jeszcze prawa autorskie majątkowe, które w naszym kraju zwykle mają datę przydatności do spożycia na poziomie 70 lat. Prawem autorskim mogą być objęte takie rzeczy jak np. literatura (w tym komiksy), gry (planszowe, karciane, komputerowe czy dowolne inne), utwory muzyczne czy filmowe i na końcu programy komputerowe (jako całość). Prawa autorskie majątkowe można oczywiście sprzedać, wtedy w zależności od umowy ich nabywca staje się albo wyłącznym, albo jednym z kilku dysponentów tych praw. Często dzieje się tak w przypadku utworów muzycznych, gdy twórcy sprzedają część swoich praw autorskich wytwórniom, aby tamte lepiej zajęły się produkcją i innymi duperelami związanymi z dystrybucją dzieł, lub “dzieł” twórców. W przypadku naruszenia praw autorskich (o ile sprawa trafi do sądu) oprócz udowodnienia pozwanemu naruszenia tychże praw trzeba jeszcze przed sądem udowodnić, że to właśnie powód jest właścicielem tych praw.

Z patentami jest ciut inaczej bo tutaj w sądzie już nie trzeba udowadniać, że jest się wynalazcą jakiegoś rozwiązania technicznego, a tylko, że macie rozwiązanie z którym wasz patent jest zgodny i że pozwany je skopiował. Tutaj np. przejechali się trochę bracia Wright (ci od samolotu), bo opatentowali sposób sterowania samolotem poprzez wichrowanie całych skrzydeł, a gdy ktoś inny zastosował lotki sąd nie uznał tego za naruszenie patentu. W ogóle napisanie dobrego wniosku patentowego to jest sztuka sama w sobie. Po pierwsze musi być na tyle szczegółowy, żeby dało się jako tako zrozumieć jakiego rozwiązania dotyczy, ale nie na tyle, żeby po wygaśnięciu patentu dało się je łatwo skopiować czytając sam tylko wniosek (wiele firm rezygnuje z patentowania swoich rozwiązań tylko z obawy o zerżnięcie ich przez konkurencję gdy ochrona patentowa wygaśnie, z kolei słyszałem też o tym, że niektóre firmy gdy zgłosi się do nich wynalazca najpierw nie przyjmują wynalazku i tylko czekają aż ochrona patentowa się skończy by móc spokojnie i za darmo go przejąć, ale chyba ostatnio zmieniły się przepisy, bo wydawało mi się, że pierwszy patent “kupuje się” na 5 lat, a dłuższe są absurdalnie drogie, ale ciocia Wikipedia nie chce mi tego potwierdzić). Kolejna różnica pomiędzy patentem a prawami autorskimi jest taka, że o patent trzeba wystąpić samemu. Ochrona patentowa nie należy się nikomu z automatu.

Osobną całkowicie kwestią jest amerykańskie podejście do praw autorskich i patentów. Różni się ono nieco od tego do czego przyzwyczaiła nas babcia Europa. Amerykanie pozwalają sobie m. in. na patentowanie związków chemicznych, czy algorytmów (stąd absurdalne liczby patentów jakie posiadają Apple i Samsung i o które toczy się “wojna patentowa”, no ale jeśli jeden z nich dotyczy “urządzenia w kształcie prostokątu z zaokrąglonymi rogami”... to ja raczej wątpię, że jest on wyjątkiem a prędzej regułą).

Po tym przydługawym wstępie chciałbym wreszcie przejść do meritum tejże notki.

Uważam, że obecnie prawo autorskie (majątkowe oczywiście - i wszędzie dalej o ile nie napiszę inaczej o takowe mi chodzi) jest złe i powinno zostać zastąpione jeśli nie w całości to przynajmniej w dużej mierze prawem patentowym. Powinno to dotyczyć zwłaszcza korporacji. Po tej rewolucyjnej tezie zamierzam przedstawić swoje argumenty za nią.

Prawo autorskie w wielu wypadkach - zwłaszcza jeśli chodzi o oprogramowanie komputerowe - powoduje, że jego twórca może w zasadzie spocząć na laurach. Pomyślcie sobie, że gdyby wprowadzić zasadę, że program komputerowy może mieć jakąś tam prawną ochronę jedynie przez powiedzmy 10 - 15 lat to nie można by jak np. w przypadku wielu programów typu CAD po prostu mamić ludzi kolejnymi “rewolucyjnymi” zmianami w interfejsie. Gdybyście usiedli dziś do np. Auto Cada R14 (który pamięta XX wiek), to zauważylibyście, że zmiany jakie przeszedł od tamtego czasu to tak naprawdę głównie kosmetyka. Ogólna zasada jest ciągle taka sama. Gdyby został pozbawiony ochrony tymi przydługimi prawami autorskimi małe firmy spokojnie zaczęłyby go używać wiedząc, że nie stać ich na wodotryski. Podobnie miałaby się rzecz z WinXP. Gdyby był za darmo i pozbawiony jakiejkolwiek ochrony do tej pory dałoby się kupić lapsy z nim, a możliwość legalnego przeprowadzenia inżynierii odwrotnej spowodowałaby możliwość dalszego rozwijania tego środowiska przez inne niż M$ firmy. Dzięki temu Win10 mielibyśmy już pod koniec zeszłej dekady.
Jeśli zaś chodzi o pozostałe utwory - tutaj też bym wprowadził pewne rozgraniczenie.

Muzyka - maks 15 lat
Film - j.w.
Literatura - 25 lat
Znaki towarowe - bez limitu
Wzornictwo przemysłowe - 10 lat
Obrazy, grafiki, rzeżby, fotografie - 35 lat
Pozostałe na razie 20 latek.

Dlaczego tak, a nie inaczej? Po pierwsze chodzi mi o zmuszanie twórców do nie osiadania na laurach. Np. w dzisiejszej Polsce jeśli chce się dobrze zarobić na filmie to trzeba zrobić ekranizację lektury szkolnej. Najpierw zarabia się na tym, że zmusza się całe szkoły do pójścia na ten chłam do kina (do tej pory rzygam na samo hasło “Ogniem i mieczem”), potem wieczne miejsce na półkach wypożyczalni filmów ze względu nie na walory artystyczne, tylko dlatego, że znajdą się naiwni gówniarze, którzy będą woleli obejrzeć film niż przeczytać książkę. Dobre filmy, takie które przetrwają próbę czasu i szturmem wdarły się do kanonów kultury… dostęp do nich nie powinien być ograniczany.

Z muzyką na szczęście tak nie jest, ale i tutaj do tych starszych utworów wraca się niezmiernie rzadko. Z drugiej strony - wraca się już tylko do najlepszych. Tutaj jednak wychodzi na jaw moja niechęć do korporacji medialnych, które chcą zarobić na tym, że niektóre kawałki stały się już po prostu częścią kultury. Kazać za nie płacić (a w przypadku np. “The Wall” Pink Floydów cena za album jest jak dla mnie ciągle zbyt wysoka, a zaraz będzie 40-lecie wydania), to jak pozbawiać ludzi dostępu do czegoś.

Książki. Jako, że od lat próbuję napisać własną to wiem ile to roboty. Ale książki mają też i o wiele dłuższy żywot niż pozostałe dzieła. Niektóre w moich zbiorach mają już koło 20 lat (od chwili gdy je kupiłem - nie od chwili gdy zostały napisane) i do tej pory do nich wracam, mimo iż nie są jakimiś wybitnymi arcydziełami.

Pozostałe przypadki może kiedyś uzasadnię póki co ten wpis wymknął się nieco spod kontroli i na chwilę obecną zajmuje o wiele za dużo miejsca.

Nie mniej jednak moje intencje widać jasno. Skrócić ochronę, żeby wymóc większą presję na twórców. Niejako zmusić ich do większego wysiłku jeśli ciągle chcą zarabiać na swoich tworach. Nie mniej jednak nie powinno być tak, że nie ma żadnej ochrony - bo to z kolei działało by demotywująco, bo nie pozwałałoby twórcom zarobić, a przecież nie każdy chce pracować charytatywnie.

P.S. Wiecie co jeszcze jest złe? Amreykanskie podejście do korporacji - wg jednego z licznych precedensów jakie pojawiają się w ichnim sądownictwie korporacja ma tam takie same prawa jak człowiek, co niesie za sobą szereg różnych implikacji. Mnie jednak interesuje co innego. Jeśli korporacja ma takie same prawa jak człowiek, to gdy rękami swoich pracowników popełni przestępstwo to da się ją aresztować, osądzić i skazać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znowu roczna przerwa?!

 Zupełnie przypadkiem postanowiłem dziś zajrzeć na te zgliszcza, które kiedyś były blogiem i zorientowałem się, że już od roku nic nie napis...